Rybak Zbigniew Post z Krynicy Morskiej, który od 40 lat łowi w Zalewie Wiślanym, myślał, że będzie jak zwykle. Pogadają i na tym się skończy. Przecież pierwszy na ten pomysł wpadł król Stefan Batory. Współcześnie projekt kanału żeglugowego na Zalewie i przekopania Mierzei wraca jak bumerang przy każdych wyborach. Pomnik łopaty, „symbolu konieczności wykonania kanału żeglugowego łączącego Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską”, ufundowany przez ówczesną senator, obecną posłankę PO Elżbietę Gelert z Elbląga, stoi w porcie w Kątach Rybackich od 12 lat. „Przekop Mierzei konieczny, możliwy, potrzebny” – głosi tabliczka na cokole. A Mierzeja nadal w całości.
Zbigniew Post zaczął się niepokoić dopiero, gdy zobaczył (w telewizji), jak prezes PiS osobiście wkopał na plaży biało-czerwony słupek wyznaczający koniec przekopu. Kiedy kołek po kilku dniach zniknął, Krynica odetchnęła z ulgą: morze pokazało prezesowi, kto tu rządzi. W kurorcie trudno znaleźć zwolennika inwestycji. Nie chcą być wyspą oddzieloną kanałem od reszty kraju. Już teraz w sezonie są korki, a co dopiero, jak trzeba będzie pokonać most zwodzony. Boją się, że trudna przeprawa i budowa odstraszą letników, a kanał zniszczy jedną z najpiękniejszych plaż w Polsce, bo po prostu zabraknie na niej piasku. – Ujścia kanału muszą chronić falochrony – tłumaczy prof. Marcin Węsławski, dyrektor Instytutu Oceanologii PAN. – Prądy w Bałtyku idą wzdłuż brzegu z zachodu na wschód. Przy zachodnim falochronie piasek będzie się osadzał, tworząc z czasem wielką mieliznę, a przy wschodnim, od strony Krynicy Morskiej, będzie wypłukiwany, plaża będzie znikać. Jak we Władysławowie, gdzie po wybudowaniu przy porcie falochronów trzeba było dosypywać piasku.
Plaża dobrem narodu
A Krynica Morska żyje głównie z turystów, których co sezon przyjeżdża tu nawet 40 tys.