W tym roku nawet część sieci handlowych zrezygnowała ze sprzedaży żywych karpi. W Biedronce, Lidlu, Piotrze i Pawle, Auchan (z wyjątkiem 12 hipermarketów na Śląsku i Wielkopolsce, gdzie podobno najwięcej jest zwolenników tej tradycji rodem z PRL, gdy kupowało się karpie, kiedy je do centrali rybnej rzucili, czasem nawet na tydzień przed wigilią) sprzedają tylko karpie patroszone i filety na tackach. Jest lepiej, ale wciąż w grudniu w polskich sklepach (np. w Tesco, Carrefourze czy Kauflandzie), na targowiskach i bazarach żywe karpie trzymane są w ciasnych pojemnikach z wodą. Podnoszone przez sprzedawców za skrzela i pakowane do reklamówek z odrobiną wody albo ze specjalnym plastikowym rusztowaniem, tzw. wkładką dystansującą. Przenoszenie ryb bez wody w torbach ze specjalną wkładką zaleca Główny Lekarz Weterynarii w „wytycznych w sprawie postępowania z żywymi rybami będącymi przedmiotem sprzedaży detalicznej”, dopuszczających transport bez wody „w opakowaniach pozwalających karpiom na wykorzystanie naturalnej wymiany gazowej przez powierzchnię skóry”.
Czytaj także: Wigilia bez karpia. Dla zdrowia, środowiska i spokoju sumienia?
Wbrew prawu
Czym właściwie są wytyczne GLW, nie wie nikt. Zarządzenie? Decyzja? – Ten dokument ma nieokreślony status prawny i choćby dlatego nie może mieć żadnej mocy prawnej – twierdzi prof. Andrzej Elżanowski, zoolog, członek Polskiego Towarzystwa Etycznego.
W dodatku jest sprzeczny z ustawą o ochronie zwierząt.
Dlatego Polskie Towarzystwo Etyczne i Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva! wzywają Głównego Lekarza Weterynarii do zaprzestania wydawania lub zmiany wytycznych dotyczących sprzedaży żywych karpi.
„Wytyczne GLW oparte są na błędnym założeniu, że dla legalności postępowania z żywymi karpiami wystarczające jest zapewnienie im warunków pozwalających rybom przeżyć” – pisze w opinii prawnej adwokat Karolina Kuszlewicz, rzeczniczka ds. ochrony zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym. A ustawa o ochronie zwierząt chroni je nie tylko przed zagrożeniem życia (zwłaszcza że zarówno karpiom, jak i zwierzętom w ubojni nie sposób ocalić życia, skoro mają być zjedzone), ale – przede wszystkim – przed zbędnym cierpieniem i stresem (także wtedy, gdy pozbawiamy je życia). To, że karp jest w stanie przeżyć ograniczony czas bez wody, nie oznacza, że w tak ekstremalnych warunkach nie cierpi.
Mecenas Kuszlewicz powołuje się na wyrok Sądu Najwyższego z 2016 r., który stwierdził: przyjmowanie przez sądy, że nie doszło do znęcania się nad karpiami dlatego, że u żywych karpi poza środowiskiem wodnym zachodzą procesy adaptacyjne umożliwiające regenerację po przebywaniu bez dostatecznej ilości tlenu w tkankach, jest błędem, ponieważ opiera się tylko na jednej przesłance – nie było skutku w postaci śmierci ryb.
– Ustawa dotyczy transportu i przetrzymywania ryb w celu sprzedaży, a więc transportu ryb do sklepów oraz przetrzymywania ryb w sklepie – wyjaśnia Anna Hoffman z Głównego Inspektoratu Weterynarii. Idąc tym tokiem rozumowania: nie obejmuje samej sprzedaży. Jednak ten sam wyrok SN stanowi: „Naturalnym środowiskiem ryb jest środowisko wodne, a więc zasadą powinno być transportowanie, przetrzymywanie i przenoszenie ryb w środowisku wodnym”.
Wbrew nauce
Wytyczne w sprawie postępowania z żywymi rybami podczas transportu i sprzedaży według Głównego Lekarza Weterynarii mają opierać się na naukowych podstawach. Prof. Andrzej Elżanowski twierdzi jednak, że badania i publikacje je przedstawiające to niepoważna i nierzetelna pseudonauka. Ich pierwszym autorem jest dr Henryk Białowąs, asystent w Zakładzie Ichtiobiologii i Gospodarki Rybackiej PAN w Gołyszu. Współautorami publikacji w „Komunikatach Rybackich” (drugorzędne pismo, kategoria B według MNiSW, nieposiadające współczynnika wpływu IF, nawet w swojej kategorii nisko punktowane) i w „Życiu Weterynaryjnym” (również ministerialna lista B, nisko punktowane, środowiskowe pismo publikujące głównie artykuły przeglądowe) są Zbigniew Szczepański, prezes komercyjnego Towarzystwa Promocji Ryb, którego głównym celem jest promocja rybactwa i produktów rybnych, oraz dr Andrzej Lirski, adiunkt w Instytucie Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie, współzałożyciel i wspólnik Towarzystwa Promocji Ryb. Projekt badawczy dr. Białowąsa był realizowany we współpracy z Towarzystwem.
Pierwszy eksperyment polegał na przetrzymywaniu karpi przez dwie godziny w zawiązanych i niezawiązanych torbach foliowych – bez wody. Prof. Elżanowski zwraca uwagę, że w publikacji nie ma informacji o zgodzie lokalnej komisji etycznej na takie badania. Rybom zmierzono poziom kortyzolu, który jednak jeszcze przed rozpoczęciem testu był bardzo wysoki, co świadczy o tym, że były w bardzo silnym stresie. – Wzrost poziomu kortyzolu u karpi w torbach zawiązanych ma być według autorów istotny statystycznie – mówi prof. Elżanowski. – Nie da się tego jednak zweryfikować, ponieważ nie podano odchyleń standardowych (SD), co podważa wiarygodność wyników.
Czytaj także: Ryby zostały bez wody, czyli jak PiS dba o zwierzęta
Dr Białowąs zaprojektował „koszyk” oddzielający karpia od foliowej torby i w kolejnym eksperymencie próbował dowieść, że pakowanie żywej ryby do torby z takim koszykiem zmniejsza jej stres. – Jednak różnice poziomu kortyzolu u ryb w torbach z koszykiem i bez były nieistotne statystycznie – twierdzi prof. Elżanowski. – Jeżeli cokolwiek wynika z tych testów, to tylko to, że oba sposoby jeszcze zwiększają już i tak bardzo wysokie stężenie kortyzolu i zaostrzają cierpienie silnie zestresowanych ryb.
Od dawna wiadomo, że samo wynurzenie karpia z wody zaledwie na 30 sekund powoduje dziesięciokrotny wzrost stężenia kortyzolu, a brak dopływu tlenu skutkuje obrzękiem komórkowym mózgu. Dowiodły tego m.in. badania dr Annemie van der Linden, na które powołuje się w swojej publikacji dr Białowąs, przemilczając jednak, że po dwóch godzinach braku tlenu 10 z 11 karpi ledwo przeżyło (jeden padł), wystąpił u nich obrzęk mózgu, który w niektórych częściach organu nie ustąpił nawet po stu minutach. Dłużej autorzy nie obserwowali, co nie przeszkodziło dr. Białowąsowi wysnuć wniosku, że karpie po dwóch godzinach bez tlenu „z powodzeniem potrafią się zregenerować”.
Wbrew woli
Jeżeli ktoś ma wątpliwości, czy karpie cierpią przenoszone w torebkach z wkładkami dystansującymi, jakie zaleca GLW, może obejrzeć filmik udostępniony przez Aleksandra Twardowskiego na Twitterze. „A tak się sprzedaje karpia w Carrefour we Wrocławiu. Żywego, w folii, aby sobie dogorywał na taśmie przy kasie” – napisał autor. W tle słychać komentarz kasjerki: „Ale on skacze! Ale wariat! Czy aby nie ucieknie?”. Zdarzają się jeszcze takie pozbawione empatii reakcje, jednak badania CBOS pokazują, że większość Polaków nie chce, by ich wigilijna wieczerza była związana z cierpieniem karpi.
A tak się sprzedaje karpia w Carrefour we Wrocławiu.
— AleksanderTwardowski (@OloCzarny) 4 grudnia 2018
Żywego, w folii, aby sobie dogorywał na taśmie przy kasie.
Pani kasjerka rozbawiona: „Ale on skacze! Ale wariat! Czy aby nie ucieknie?”
Hi hi hi #karp #dodupyztakimiswietami pic.twitter.com/87yuplHCG8
„Oferujemy dwa rodzaje specjalnych toreb do transportu żywych ryb, które są zgodne z wytycznymi Głównego Lekarza Weterynarii. Jedną z wkładkami dystansującymi do transportu ryby bez wody oraz drugą, przystosowaną do transportu ryby w wodzie” – tak na nagranie na Twitterze odpowiedziała sieć handlowa. Stało się to, czego obawiały się Polskie Towarzystwo Etyczne i Fundacja Viva! Wytyczne, wydane przez wysokiego urzędnika państwowego, są argumentem do łamania prawa. I legitymizują takie działania. – To niedopuszczalne, że wytyczne, które są dokumentem urzędowym, stanowią wzór postępowania dla sprzedawców ryb na terenie całego kraju – twierdzi adwokat Katarzyna Topczewska z Vivy!
Wytycznymi Głównego Lekarza Weterynarii zajął się również Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt. Posłowie nie wnioskują jednak o zmianę wytycznych, tylko o przeprowadzanie planowych kontroli w supermarketach. Kontrolować warunki sprzedaży żywych ryb mieliby powiatowi lekarze weterynarii razem z policją. Na posiedzeniu zespołu obecny był przedstawiciel biura prewencji Komendy Głównej Policji kom. Piotr Lubaszko. Zwrócił uwagę, że policja potrzebuje przede wszystkim fachowej informacji o tym, czy warunki, w których są trzymane karpie, faktycznie wyczerpują znamiona przestępstwa. Innymi słowy chodzi o to, czy policjanci, widząc pakowanie ryb do toreb bez wody (czego, przypomnijmy, zabrania ustawa o ochronie zwierząt, a wyrok Sądu Najwyższego uznaje to za znęcanie nad zwierzętami), ale z wkładką zaprojektowaną przez dr. Białowąsa (co dopuszcza w swoich wytycznych Główny Lekarz Weterynarii), mają stwierdzić, że prawo jest łamane? Czy że tylko trochę?
Czytaj także: Wegetarianie i mięsożercy przy wigilijnym stole