Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Don Rolnik

Michał Kołodziejczak – nowy wiejski trybun

Michał Kołodziejczak twierdzi, że tworzy nową jakość. Michał Kołodziejczak twierdzi, że tworzy nową jakość. Piotr Molęcki / EAST NEWS
Jedni widzą w Michale Kołodziejczaku nowego Leppera, inni drugiego Biedronia albo nawet polskiego Justina Biebera. On sam chętnie cytuje Ojca Chrzestnego.
Z robiącej za scenę naczepy ciężarówki, ustawionej pod Pałacem Prezydenckim, obwieszczał agropowstanie.Andrzej Hulimka/Forum Z robiącej za scenę naczepy ciężarówki, ustawionej pod Pałacem Prezydenckim, obwieszczał agropowstanie.

Nie rozstaje się z telefonem. Bo od samego rana – dopiero pierwsza kawa zaparzona przez żonę, trzymiesięczna córeczka Nataszka jeszcze drzemie w wózku – a tu już do niego wydzwaniają. Przysyłają zawiadomienia, pika mu Facebook i mail w telefonie. – Michał, minister rolnictwa w Radiu Zet o tobie! – krzyczy brat Michała, przechodząc korytarzem. I mama Michała też dzwoni – powiedzieć, że słucha o Michale, siedząc u fryzjera.

Dopiero wrócił z protestu w Warszawie. Z robiącej za scenę naczepy ciężarówki, ustawionej pod Pałacem Prezydenckim, obwieszczał agropowstanie, a zgromadzeni wokół rolnicy buczeli i trąbili z uznaniem. Dziś po południu jedzie do Opola. W następnym tygodniu Kujawy, Warmia i Mazury – ma spotkania po remizach i wiejskich świetlicach. Będzie namawiał do wstępowania do tworzonej przez siebie ogólnopolskiej organizacji rolników i hodowców – AGROunii.

Na spotkaniach mówią, że na takiego jak on już od dawna czekali. Że polska wieś – poniżana niskimi cenami owoców i warzyw w skupach i spychana na margines przez zagraniczne markety – czekała, aż ktoś się za nią wstawi. A on mówi: – Najważniejsza teraz jest struktura. Musi być nas dużo i musimy być dobrze zorganizowani, bo dopiero wtedy będą się z nami liczyć. Znów telefon. – Nie interesuje mnie to. Do widzenia – Michał błyskawicznie ucina rozmowę. Bo weryfikacja też musi być szybka – kto i po co dzwoni, czy mamy z nim o czym rozmawiać. Michał nigdy nie mówi „ja”, zawsze „my” albo „nam”, ale i tak wiadomo, że w AGROunii rządzi on, Michał Kołodziejczak.

Wyszkolić się z życia

Kiedyś przez chwilę myślał, że może te hektary ziemniaków i kapusty to jednak nie dla niego, że może jednak bardziej jest miastowy. Chciał się uczyć francuskiego, studiować ekonomię. Poza tym lubi się ładnie ubrać i mieć wygodne buty. Ale geny – dziadka, sołtysa i lokalnego działacza, który w ich rodzinnym Orzeżynie koło Sieradza wsławił się tym, że wyasfaltował drogi i postawił w centrum wsi figurkę Maryi, oraz ojca, gospodarza na rodzinnych 100 hektarach – jednak zwyciężyły.

I tak zaraz po liceum Michał zaczął się uczyć. Nie z książek, nie od profesorów, tylko tak po prostu. Z obserwacji i z życia. Bo to najlepszy trening i nauka – tak dzisiaj przekonuje. Jak siać, podlewać i zbierać, a potem jak sprzedawać. I że jeśli z Azerem, który po kapustę przyjechał do Orzeżyna tirem, nie dogadasz się i nie dostaniesz od niego pieniędzy od razu, stojąc przy kole, to już ich nie dostaniesz.

Gdy w 2014 r. zaczęły się unijne sankcje i rosyjskie embargo na towary z Zachodu, Azerowie przestali zaglądać na podwórko Kołodziejczaków, ustrojone przy wjeździe polską flagą. Handlowo trzeba było skupić się na kraju, a ambicjonalnie na najbliższej okolicy. Więc Michał, wciąż chętny do nauki, poszedł w politykę. Lokalnie wybór nie był duży – jak nie PSL, to PiS. A że PSL nie lubi, bo – jak mówi – to organizacja o strukturze ośmiornicy, wystartował z list PiS, i tak został radnym w gminie.

Chciał zaistnieć. Pewny siebie, a lat ledwo dwadzieścia parę. Podejrzliwym okiem patrzyli na niego w urzędzie starsi wiekiem i stażem. W PiS pobył rok. Został wyrzucony. On sam twierdzi, że za zorganizowanie na własną rękę zebrania rolników, ale wśród radnych gminy Błaszki mówi się raczej, że za arogancję, niesubordynację, krytykę burmistrza z PiS i ogólną nieumiejętność grania w jednej drużynie.

Do końca kadencji pozostał jednak w radzie, ale w 2018 r. był już porządnie wkurzony – niskie ceny w skupach nie pokrywają kosztów zbioru, kilogram ziemniaków w hurcie po 0,25 gr, brak zbytu, a politycy mówią, że to jest normalne. 24 lutego 2018 r., w remizie strażackiej w Orzeżynie, dla równie wkurzonych jak on zorganizował zebranie. Potrzebny był lider. No to się pojawił. Przyszedł czas, aby wszystkie nauki i obserwacje wreszcie wykorzystać.

Pokazać zaangażowanie

Pytany o to, jak z małego Orzeżyna pójść w całą Polskę, Kołodziejczak lubi rzucać receptami na sukces. Jedna z nich brzmi: musisz pokazać wszystkim, że jesteś przekonany do tego, co robisz, a wtedy ludzie sami za tobą pójdą.

I tak Michał zaczął od tej remizy strażackiej, ale już w maju 2018 r. stał z grupą stu rolników przed starostwem w Sieradzu, gdzie w garniturze i pod krawatem wysypywał na drogę sterty niesprzedanej kapusty, żeby potem symbolicznie wetknąć w nią flagę UE. A parę dni później pojechał do Warszawy protestować w obronie producentów owoców miękkich, choć sam ich nie uprawia.

W czerwcu 2018 r. już była założona Unia Warzywno-Ziemniaczana, jako stowarzyszenie zarejestrowana pod adresem podwórka z polską flagą przy wjeździe. Unia miała swoje postulaty, m.in. zmiana ministra rolnictwa (co szybko nastąpiło), kontrola warzyw importowanych do Polski, powrót handlu z Rosją czy zrównanie dopłat rolniczych z tymi na Zachodzie.

Ale co z hodowcami trzody, bydła, producentami mleka? Ich Michał też nie mógł zostawić. Gdy w lipcu 2018 r. we wsi Dawidy na Lubelszczyźnie zaplanowany był ubój zdrowych świń w związku z wykryciem w miejscowości ognisk ASF, wezwany przez mieszkańców Kołodziejczak przyjechał bez namawiania. – Co ci ludzie mają trzymać w chlewniach, które budowali za miliony złotych? – pytał jako prowadzący protest, a ludzie kiwali głowami. Ubój zdrowych świń wstrzymano.

To wtedy, w Dawidach, Michała poznał Dawid Szypulski, dzisiejszy koordynator AGROunii na województwo lubelskie, i przekonał się, że to, co do tej pory widział głównie w internecie, ta determinacja i pewność siebie, to tylko mała cząstka osobowości Michała. Okazało się, że obaj mają kilkumiesięczne dzieci, więc trochę pogadali. – Michał to prawdziwy lider. Wzbudza zaufanie, po rozmowie z nim jest się podbudowanym – mówi Dawid Szypulski.

A już niedługo później o tym, jaki Kołodziejczak jest na żywo, mógł się przekonać sam minister rolnictwa Jan Ardanowski. Kilkugodzinną blokadę autostrady A2 przez rolników w grudniu 2018 r., podczas której protestujący domagali się m.in. odszkodowań za wybijanie trzód w ramach walki z ASF, pokazywały wszystkie telewizje. Pokazywały też, jak Kołodziejczak nie bał się wytknąć ministrowi, że patrzy na niego w poniżający sposób, a na zarzut, że próbuje tworzyć partię polityczną i że to jego prawdziwy cel, odparował: – Tak, oczywiście, żeby miał pan z kim rozmawiać!

Już wtedy, oprócz Unii Warzywno-Ziemniaczanej, pojawiła się nowa, firmowana przez Kołodziejczaka organizacja – AGROunia. Tym razem już ogólnopolska i zrzeszająca wszystkie branże rolnictwa, ale także otwarta na konsumentów. – Stowarzyszenie miało swoje ograniczenia, miało statuty, a my na żadne ograniczenia nie możemy sobie teraz pozwolić. My mamy działać swobodnie i to musi być uszyte na miarę, jaka nam pasuje – twierdzi Michał Kołodziejczak, który jest zarazem prezesem i jednoosobowym zarządem AGROunii.

Rozmawiać ze wszystkimi

Michał Kołodziejczak twierdzi, że tworzy nową jakość. Andrzej Lepper to był człowiek z innej epoki, która wymagała dopasowanych do niej działań oraz stylu. A dzisiejsza słabość polskiej polityki, według Kołodziejczaka, bierze się z myślenia: nie jesteś z nami, to znaczy, że jesteś przeciwko. Kolejna z jego zasad brzmi: trzeba współpracować z każdym, kto ma taki cel jak my.

Michał nie miał więc problemu, gdy na blokadzie autostrady A2 niespodziewanie pojawił się prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz – twierdząc, że ma z protestem po sąsiedzku – zrobił sobie z Kołodziejczakiem kilka zdjęć, a następnie przywiózł wszystkim ciepłą herbatę.

Michał nie miał nic przeciwko, aby na demonstracji w Sieradzu pojawił się Piotr Rybak, znany ze spalenia kukły Żyda, i pożyczył im samochód potrzebny do wygłaszania przemówień, a dodatkowo udzielił kilku cennych rad.

Zagadywany o to potem przez dziennikarzy Kołodziejczak dziwi się tylko, skąd takie oburzenie, zapewnia, że do tej pory nie wiedział, kim jest Piotr Rybak, i przekonuje: – Na swój sposób on pewnie też kocha Polskę. Tak samo jak Jan Śpiewak i ekolodzy z Greenpeace, z którymi również rozmawiamy. I dodaje, być może dla wizerunkowej równowagi, że na ostatniej manifestacji, 6 lutego 2019 r. pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie, AGROunia samochód do przemówień miała już od firmy, która współpracuje z KOD.

Otwartość Kołodziejczaka ma jednak swoje granice. Ostatnio naruszyła ją Telewizja Republika, która internetowy artykuł o zapowiadanym w styczniu 2019 r. przez AGROunię ogólnopolskim strajku rolników zatytułowała: „Ruska agentura rozpoczyna akcje?!”. Kołodziejczak skierował przeciwko stacji pozew sądowy. Jednak gdy przy okazji ostatniej manifestacji w Warszawie telewizja zaprosiła go do studia, nie odmówił i od razu w pierwszych słowach wywiadu zapytał prowadzącego, jak się czuje z tym, że rozmawia z ruskim agentem i czy nie będzie miał przez to problemów w pracy.

A sprawę pozwu, już poza wizją, komentuje krótko: – Dla mnie to łatwy pieniądz. Tyle.

Od czasu słynnej już rozmowy z ministrem Ardanowskim na autostradzie pytaniem, które przewija się w niemal wszystkich wywiadach z Michałem Kołodziejczakiem, jest to, czy rzeczywiście planuje założenie swojej partii politycznej. Kołodziejczak konsekwentnie odpowiada, że nie ma takich planów, ale jeśli tylko ktoś z członków AGROunii będzie miał ambicje polityczne, to AGROunia będzie go popierać, ale potem również rozliczać. On sam chce przede wszystkim, aby w przyszłości AGROunia, jako organizacja producentów żywności, była brana pod uwagę przy tworzeniu prawa.

Ufać tylko swoim

A ilu dokładnie członków ma obecnie AGROunia? Tego na razie Kołodziejczak nie chce ujawniać. Wiadomo, że w większości ciągną do niej młodzi rolnicy, których trudno nazywać chłopami – nowe pokolenie, wykształcone, które rolnictwem zajęło się z wyboru i na ogół na większą skalę. Sam Kołodziejczak ma zresztą dopiero 30 lat. W niemal każdym województwie są już powołani koordynatorzy, którzy docelowo pod sobą mają mieć koordynatorów powiatowych oraz gminnych. Struktura będzie piętrowa. Na razie wszystko jest jeszcze w trakcie tworzenia, ale Kołodziejczak już dba o ścisłą dyscyplinę. Przed każdym spotkaniem w Ministerstwie Rolnictwa czy jakimkolwiek innym zastrzega, że kto nie został upoważniony, ten się nie odzywa, a kto się odezwie, ten wylatuje z organizacji. I jak na razie posłuch ma bezsprzeczny.

Michał nie daje sobie w kaszę dmuchać. Musi mieć decydujący głos. Gdyby słuchał wszystkich dookoła, toby się pogubił – mówi Dawid Szypulski, 27-letni koordynator AGROunii w województwie lubelskim.

Ja nie mam wrażenia, że w swoim zarządzaniu Michał jest autorytarny. Da się go przekonać do różnych rzeczy. Często pyta mnie, co myślę na dany temat – podkreśla Marta Przybyś, 35-letnia koordynatorka AGROunii w województwie świętokrzyskim. I dodaje, że Kołodziejczak bardzo dba o to, aby w organizacji reprezentowane były kobiety. – Traktowane jesteśmy na równi, a nawet lepiej. Zawsze pierwsze jesteśmy pytane o zdanie.

Michał Kołodziejczak mówi, że nie czytał w swoim życiu zbyt wielu książek, ale jedną przeczytał bardzo dokładnie i zrobiła na nim duże wrażenie – „Ojciec Chrzestny”. A szczególnie jedna zawarta w niej myśl bardzo do niego trafiła. – Jeśli budujesz na zaufaniu, to budujesz na piasku. Ja ufam tylko swoim ludziom, ale nie drugiej stronie. Przez długi czas zaufanie i naiwność rolników były wykorzystywane – dodaje. Ale z tym już koniec.

Polityka 8.2019 (3199) z dnia 19.02.2019; Społeczeństwo; s. 33
Oryginalny tytuł tekstu: "Don Rolnik"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną