Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Hotel pod palmami

Schronisko dla roślin

Co daje człowiekowi roślina? Ćwiczy uważność, rytmiczność, systematyczność, kształtuje nawyki, odwraca myśl od zmartwień, ambicji, codziennych pogoni. Co daje człowiekowi roślina? Ćwiczy uważność, rytmiczność, systematyczność, kształtuje nawyki, odwraca myśl od zmartwień, ambicji, codziennych pogoni. Ruslan117 / Smarterpix/PantherMedia
Widzisz porzuconą roślinę? Przyślij zdjęcie, podaj adres. Masz roślinę, którą nie możesz się zająć? Odezwij się. Tak działa Schronisko dla Niechcianych Roślin.
Witold Szwedkowski, pomysłodawca Schroniska. W tle: Superjednostka w Katowicach.Anna Lewańska/Agencja Gazeta Witold Szwedkowski, pomysłodawca Schroniska. W tle: Superjednostka w Katowicach.

Rekord prędkości padł w centrum Katowic kilka miesięcy temu. Fikusy beniaminy wystawione przed pizzerią rozeszły się w 30 minut od wywieszenia zdjęć na facebookowej stronie Schroniska. – Wyścigi były. Znajomy mówił, że przybiegł pierwszy, tuż za nim inny chłopak, za chwilę dotarła jakaś dziewczyna. Podzielili się, ale ludzie dalej pod zdjęciami pisali: „Rezerwuję!”, „Asia, jedź, zobacz!” – relacjonuje Witold Szwedkowski, pomysłodawca Schroniska dla Niechcianych Roślin, przewijając w telefonie archiwa działalności.

Bierz łopatę i kop!

Witek mówi, że ma radar ustawiony na „zielone”. Kiedyś podczas delegacji służbowej szedł przez Strzelce Opolskie i zobaczył pod murem więzienia na chodniku wiecheć. Chamedora wytworna, inaczej palma koralowa. Skąd? Jak? Bez doniczki, bryła korzeniowa już obsypana, jakby ktoś nią rzucał. Witek włożył ją do foliówki i zawiózł do siebie, do Chorzowa, pociągiem z przesiadką.

Na podobne znaleziska trafia co rusz. Może przez to, że jako dziecko sporo chorował. A rodzice zbierali książki, albumy, atlasy. Witek siedział w domu z zapaleniem oskrzeli i te atlasy oglądał. Analizował szczegóły na zdjęciach roślin, ładował się zielonym. I może przez to dziś więcej dostrzega.

Obserwował też rozrost przydomowych ogródków. Na Retkini w Łodzi, gdzie się wychował, w latach 80. ludzie na własną rękę uzupełniali niedobory zaopatrzenia. Ojciec Witka wyszedł kiedyś na balkon, patrzy: sąsiedzi kopią. Staszek, co się dzieje? krzyknął. Ogródki zakładamy! Gdzie się wniosek składa? Bierz łopatę i kop! I to „Bierz łopatę i kop!” zostało Witkowi w głowie.

Gdy po studiach psychologicznych przeprowadził się z Łodzi na Śląsk, już w latach dwutysięcznych, brał łopatę i kopał kwiatki i krzewy.

Polityka 22.2019 (3212) z dnia 28.05.2019; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Hotel pod palmami"
Reklama