Nauczmy dzieci ufać samym sobie
Morderstwo 10-letniej Kristiny. Nauczmy dzieci ufać samym sobie
DOMINIKA BUCZAK: – Czy ma sens mówienie dziecku: „nie rozmawiaj z nieznajomymi”? To dosyć karkołomne. Czasami ktoś je zapyta o ulicę czy godzinę, rozmawiają z listonoszem czy sprzedawczynią. Nie ma w tym nic złego.
ALEKSANDRA ANDRUSZCZAK-ZIN: – Rzeczywiście. Trzeba w tym, co mówimy do dzieci, zachować rozsądek, i wszystkie informacje osadzać w kontekście. Zaszczepianie w dziecku lęku, powtarzanie mu, że świat jest niebezpieczny i zły, nie należy ufać innym, trzeba się wystrzegać nieznajomych – nie pozwala na to, by dziecko spontanicznie poznawało świat.
Poza tym dzieciom, szczególnie tym do ósmego, dziewiątego roku życia, trudno zrozumieć, że człowiek, który coś do nich mówi, może mieć coś innego na myśli. Dzieci nie rozumieją, że zamiary niekoniecznie pokrywają się z deklaracjami.
Czytaj też: Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci
Musimy nauczyć dziecko odrobiny nieufności? Trochę ograniczyć ich otwartość i zaufanie?
Nie nazwałabym tego nauką nieufności. Ciało reaguje zwykle szybciej niż umysł: jeśli jakaś sytuacja spotyka dziecko i jest to sytuacja nowa, to ono naturalnie zareaguje jakiegoś rodzaju nieufnością. Zadaniem rodziców jest nauczyć dzieci, żeby takich sygnałów od ciała nie lekceważyły. Oczywiście przestępcy zdają sobie sprawę z tego mechanizmu, więc używają różnych atrybutów, które mogą zmniejszyć nieufność. Pokazują im np. zwierzątko czy zabawkę. Warto dziecku powiedzieć: „mamy taką zasadę, że nie bierzemy od obcych zabawek czy słodyczy. Jeśli na coś masz ochotę, powiedz o tym. Możemy na ten temat porozmawiać”.