Bezner zarejestrował swoje ugrupowanie po raz pierwszy dziesięć lat temu, ale w 1997 r. sąd je zdelegalizował. Kilka lat później sąd odrzucając kolejny wniosek o wpisanie partii do rejestru uzasadnił swoją decyzję tym, że „wizerunek Matki Boskiej w Polsce jest objęty wielką czcią i używanie tego wizerunku do działań politycznych jest naruszeniem podstawowych zasad praworządności panujących w naszym kraju”, a uznanie tej partii zmierza do obrazy uczuć religijnych Polaków, ponadto „może wywoływać mylne skojarzenia, że stanowi ona organizację kościelną, podczas gdy sytuacja taka nie ma miejsca”. Założyciel partii wyjaśnia, że jego kłopoty rozpoczęły się już w 1996 r. po spotkaniu z kustoszem Sanktuarium Maryjnego w Licheniu ks. Makulskim, który zażądał likwidacji partii. – Naszym zdaniem wykorzystywanie wizerunku Matki Bożej Licheńskiej do działalności reklamowej czy politycznej jest nieetyczne i godzi w uczucia religijne milionów wiernych – uważa ks. Zbigniew Krochmal, rzecznik prasowy sanktuarium. – Ten szyld to odwołanie się do najważniejszych momentów naszej historii. Patronat obliguje nas do pewnych zachowań, które wykluczają trywialność w polityce i zobowiązują do prostolinijnego zachowania – wyjaśnia Bezner. Zwolennicy SMB (według szacunków ok. 120 osób) chcą, by „Polska nie tylko z nazwy była państwem świeckim, aby duchowieństwo zgodnie ze swoim powołaniem zajmowało się krzewieniem wiary, a nie tendencyjną retoryką polityczną”. Nie uważają się ani za prawicę, ani za lewicę. Szef ugrupowania zapowiada, że gdyby został posłem, ustanowiłby takie prawo, by parlamentarzysta zarabiał tyle ile wynosi najniższa renta: – Bo mamy jednakowe żołądki. Mówię tak, choć wiem, że to brzmi śmiesznie – mówi przewodniczący. A. Zag.