Z telewizyjnych ekranów schodzi „Wielka gra”, ale rekordy popularności bije już nowa medialna produkcja typu reality show pod nazwą „Kim jest »Delegat«”. Wakacyjną grę, która nie jest importowanym zachodnim formatem telewizyjnym, ale pomysłem czysto polskim, wprowadziła na rynek „Rzeczpospolita”, drukując zdjęcie z audiencji liderów Solidarności u Jana Pawła II w 1981r. „Czy na tym zdjęciu jest »Delegat« i który to?” – pyta gazeta.
Typowaniem tytułowego „Delegata” zajmują się telewidzowie, czytelnicy prasy, znani i lubiani historycy IPN oraz słynni publicyści. Kandydatów jest wielu. Jedni obstawiają duchownych, inni z kolei w żadnego duchownego nie wierzą i są raczej za świeckimi. Część publiczności wyraża słuszne rozczarowanie tym, że grono startujących zostało zawężone tylko do ludzi na zdjęciu. Pojawiają się propozycje, żeby włączyć ludzi estrady i popularnych aktorów. – Moim zdaniem najlepszym „Delegatem” byłby Michał Milowicz albo bracia Mroczkowie, których bardzo cenię – mówi Fusom Halina Z., pomoc domowa.
Napięcie rośnie, w TVP urywają się telefony z ciekawymi odpowiedziami, niestety dzwoniący słyszą, że ich propozycji na razie nie można uwzględnić, bo w sprawie „Delegata” nie ogłoszono jeszcze konkursu audiotele. W odpowiedzi widzowie (z których niejeden płaci w końcu abonament) wyrażają niezadowolenie, nie rozumieją tej zwłoki, tym bardziej że lada dzień „Delegat” może się sam przyznać, że był „Delegatem”, albo nie daj Boże rozszyfruje go ktoś z jego znajomych, psując całą zabawę.