Kłopot pana Janka z pędzeniem jest taki, że ostatnio żona popędziła go z aparaturą z domu. Wnuki przyjechały w odwiedziny z zagranicy. Bała się, że coś podpatrzą, chlapną w szkole i będzie międzynarodowy wstyd. Tłumaczył, że w niejednym kraju Unii jest to rzecz normalna i legalna. Ale w tych kwestiach jego żona ma krótki lont, więc mówił bardziej dla zasady. Próbował jeszcze po linii oficjalnej ją podejść. Wyszukał w internecie, jak minister rolnictwa zapowiada, że jeszcze w tym roku zalegalizuje produkcję destylatów z owoców.