Społeczeństwo

PKS plus

Czekając na pekaes

Pan Jarosław dopłaci prawie złotówkę do każdego z pół miliarda nierentownych wozokilometrów, aby 14 mln obywateli przywrócić kontakt ze szkołą, Kościołem, sądem, urzędem i lekarzem. Pan Jarosław dopłaci prawie złotówkę do każdego z pół miliarda nierentownych wozokilometrów, aby 14 mln obywateli przywrócić kontakt ze szkołą, Kościołem, sądem, urzędem i lekarzem. Marek Maliszewski / Reporter
Odkąd rząd obiecał PKS do każdej wsi, Malicki, obwoźny sprzedawca spożywczy, rozpieszcza swoich klientów, parkując sklepem na każdym podwórku. Zaraz wyrośnie mu konkurencja.
Wozodopłaty mają przysługiwać połączeniom nieobsługiwanym co najmniej od trzech miesięcy. Węszący w tym zarobek już zamykają kursy ciągle istniejące.Andrzej Iwańczuk/Reporter Wozodopłaty mają przysługiwać połączeniom nieobsługiwanym co najmniej od trzech miesięcy. Węszący w tym zarobek już zamykają kursy ciągle istniejące.

Wyjeżdża do transportowo wykluczonych w powiecie hrubieszowskim o czwartej nad ranem. Pierwsi klienci jeszcze śpią, więc wiesza na płotach siatki z zamówionym prowiantem, odbierając ekwiwalent za towar z ustalonych szczelin w sztachetach. Po co mają się zrywać o świcie? Nie szczekają na niego nawet obeznane z rytuałem podwórkowe psy.

Zbudzeni koło siódmej kupują już osobiście. Józef bierze łamańca z nadzieniem. Uskarża się, iż dostał biegunki po ostatnim wypieku. Stał się wybredniejszy, odkąd przed kilkoma dniami weszła w życie ustawa zwana pekaesową, otwierająca przed nim perspektywy niedrogich dojazdów. Pan Jarosław – jak się o prezesie Kaczyńskim wyraża familiarnie – dopłaci prawie złotówkę do każdego z pół miliarda nierentownych wozokilometrów, aby 14 mln obywateli przywrócić kontakt ze szkołą, Kościołem, sądem, urzędem i lekarzem.

Z perspektywy Józefa przełomowość oferty jest ogromna. Poprzednicy zapewnili mu wydostanie się ze wsi przez internet, lecz nie pomyśleli o kwestii tak elementarnej, jak realny dojazd do celu.

Żeby szosa była szosą

Malicki dwoi się i troi z grzecznościami oraz atrakcyjną ceną, by kupujący nie uciekli mu pekaesem do miasta. Oficjalnie jako etatowy kierowca piekarni wozi tylko chleb, jednak za pozwoleniem pracodawcy dokupuje w marketach coś do chleba (pasztetowa, masło, oranżada itp.), czerpiąc z tego prywatny zysk.

– Jak zdrówko, panie Kazku? – zagaja, parkując pod kuchnią letnią. Choć Kazimierz rwie się politykować, Malicki ucina newralgiczne dysputy, aby klienta światopoglądowo nie obrazić. Raz o mało Kazka nie stracił, gdy zażartował z Morawieckiego, który obiecał gminom podwojenie środków na odbudowanie PKS, nieświadom, iż obecnie wynoszą one zero. Śmiał się z niego cały internet.

Polityka 32.2019 (3222) z dnia 06.08.2019; Społeczeństwo; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "PKS plus"
Reklama