Odkąd rząd obiecał PKS do każdej wsi, Malicki, obwoźny sprzedawca spożywczy, rozpieszcza swoich klientów, parkując sklepem na każdym podwórku. Zaraz wyrośnie mu konkurencja.
Wyjeżdża do transportowo wykluczonych w powiecie hrubieszowskim o czwartej nad ranem. Pierwsi klienci jeszcze śpią, więc wiesza na płotach siatki z zamówionym prowiantem, odbierając ekwiwalent za towar z ustalonych szczelin w sztachetach. Po co mają się zrywać o świcie? Nie szczekają na niego nawet obeznane z rytuałem podwórkowe psy.
Zbudzeni koło siódmej kupują już osobiście. Józef bierze łamańca z nadzieniem. Uskarża się, iż dostał biegunki po ostatnim wypieku. Stał się wybredniejszy, odkąd przed kilkoma dniami weszła w życie ustawa zwana pekaesową, otwierająca przed nim perspektywy niedrogich dojazdów.
Polityka
32.2019
(3222) z dnia 06.08.2019;
Społeczeństwo;
s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "PKS plus"