Ale kulturą daleko się z tą rozhulaną, wielonarodową zbieraniną nie zajedzie, uznał Wdowczyk i zaordynował graczom nowoczesną terapię własnego pomysłu. Terapia jest zdecydowanie inwazyjna. Opiera się na tym, że jeśli jakiś piłkarz nie rozumie, że źle robi, to trzeba mu to wbić do głowy, i to nie za pomocą pogadanek z psychologiem, ale w sensie jak najbardziej ścisłym. Mówiąc prostym językiem sportowym, trzeba mu porządnie lutnąć.
Oczywiście trener sam nie lutnie, gdyż po pierwsze mu nie wypada, a po drugie skacowany podopieczny mógłby mu oddać. Dlatego trener zachęca, żeby leczenia podjęli się kibice. Otóż, gdy tylko spotkają oni w nocnym klubie lub dyskotece gracza Legii lub kogoś bardzo do niego podobnego, mają reagować. „Nie wiem, gdzie są wszystkie modne kluby w Warszawie, ale wy wiecie. Jak spotkacie tam piłkarzy, to dajcie im po buzi i może więcej się tam nie pojawią” – zaproponował na spotkaniu z kibicami trener.
Rzecz jasna, kiedy człowiek jest w nerwach, w przysłowiową buzię nie zawsze trafi, zwłaszcza gdy źle prowadzący się piłkarz leży już, dajmy na to, na ziemi. W każdym razie leczyć trzeba. Zdaniem kibiców, problem może być tylko z graczami ciemnoskórymi, bo jak wiadomo, jednego czarnego od drugiego trudno odróżnić.