Basia: – Poza tą jedną kwestią znikających pieniędzy Darek to był przemiły człowiek.
Wyszła za niego w 1981 r. – Od początku nie dawał na życie albo dawał niewiele. Nie miał stałej pensji, zawsze było wytłumaczenie, że a to paliwo zdrożało, a to zawirowania gospodarcze. Raz czy dwa przyznał, że stracił pieniądze. Dużo, wielokrotność pensji. Traktowałam to jako głupi wybryk.
Nigdy nie miała poczucia bezpieczeństwa, pewności, że jak się na coś umówią, to tak będzie. – To głównie ja utrzymywałam rodzinę, wychowywałam dzieci, podejmowałam ważne decyzje. Pracowała w trzech instytucjach, bo bała się, że jak w jednej coś się stanie, to będą dochody z drugiej i trzeciej.
Myślała, że Darek jest po prostu mało zaradny. – Pracował ciężko, to trzeba mu przyznać – mówi. – Dzieci z większością rzeczy zwracały się do mnie. Chociaż właściwie nie musiały, bo działałam z wyprzedzeniem. Myślałam, że jestem superzaradna, a tylko napędzałam całą tę machinę – wyznaje. Darek widział, że wszystko działa bez zarzutu i coraz bardziej się wycofywał.
– Był duszą towarzystwa. Rano śniadanko przygotowane, kawka. A pod spodem kryła się potężna choroba. Sytuacja zaczęła mnie przerastać, kiedy dowiedziałam się, że okradł nasze dziecko.
•
Joanna: – Marcin w pracy spędzał mnóstwo czasu, zdarzało się, że wracał po nocach. Potem przeszedł na samozatrudnienie. I wtedy bez przerwy siedział przed monitorem. Ale nie było efektów: ani w postaci rozwoju zawodowego, ani w formie pieniędzy.
Ciągle sprawdzała, co robi, komentowała, wyrzucała Marcinowi, że nie zarabia, że nie umie pokierować własnym życiem.
Anna Bakuła, specjalistka psychoterapii uzależnień, kierowniczka merytoryczna i dydaktyczka szkoły terapeutów uzależnień w Broku, mówi: – Są trzy charakterystyczne objawy współuzależnienia.