Listopad ma złą reputację. Zaczyna się od wizyt na grobach zmarłych, a potem jest już tylko gorzej: zimniej i ciemniej. Lato, z falami upałów i fatalną suszą (co jest pewnie jeszcze jednym dowodem na zmiany klimatyczne), rozciągnęło się u nas na pół roku i skończyło się szokowo, dobijając meteopatów. Nawet efemeryczne nawroty złotej jesieni nie powinny zbytnio cieszyć, bo zdaniem klimatologów to cieplarniana anomalia. Badacze zdrowia publicznego mają coraz więcej danych, by mówić o nowym zaburzeniu psychicznym: depresji klimatycznej.