Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Auta na sygnale

Kradzieże aut: nowi złodzieje na nowe czasy

Wyroki dotyczące złodziei samochodowych są niskie, maksymalnie 2–3 lata więzienia. Po odsiadce złodzieje i paserzy wracają z powrotem do „pracy”. Wyroki dotyczące złodziei samochodowych są niskie, maksymalnie 2–3 lata więzienia. Po odsiadce złodzieje i paserzy wracają z powrotem do „pracy”. Getty Images
Nowe pokolenie złodziei samochodów wyszło na ulicę. Statystyki kradzieży aut, pierwszy raz od lat, rosną.
Najłatwiejszym celem są najdroższe auta.welcomia (YAYMicro)/PantherMedia Najłatwiejszym celem są najdroższe auta.

Policjanci przyznają, że złodziei bardzo trudno złapać na gorącym uczynku. Podkradają się nocami pod drzwi i ściągają sygnał z pilota leżącego w przedpokoju. Potrafią w biały dzień usiąść blisko właściciela auta w kawiarni, z niepozornie wyglądającą torbą do laptopa, w którym ukryty jest transmiter. W branży mówi się na to walizka.

Celem są auta otwierane i odpalane bezkluczykowo. Takie auta rozpoznają właściciela po kodzie z pilota, który ten ma w kieszeni. Żeby kraść na walizkę, potrzeba dwóch złodziei. Jeden stoi w pobliżu auta, drugi stara się znaleźć w pobliżu pilota, choćby właśnie przysiada się obok w kawiarni.

Najdroższe najłatwiejsze

Pierwszy złodziej dotyka klamki auta. Auto wysyła wtedy pytanie o kod odblokowujący zabezpieczenia. Przechwytuje je transmiter w walizce i przesyła do drugiej, tej blisko kluczyka. Pilot w kieszeni właściciela odbiera sygnał i wysyła kod odblokowujący auto. Sygnał wędruje w drugą stronę. I gotowe. Można odjeżdżać. Wszystko to trwa od 5 do 20 sekund.

Podkomisarz Bogusław Opłotny mówi, że nigdy nie było tak łatwo ukraść samochodu jak teraz. I że najłatwiejszym celem są najdroższe auta. Opłotny zajmuje się zwalczaniem kradzieży samochodów od 18 lat, od chwili utworzenia w stołecznej policji specjalnego wydziału do walki z przestępczością samochodową.

Pamięta, że gdy zaczynał tę pracę, z ulic stolicy ginęło dziennie nawet 70 aut. Opłotny był w szeregach słynnych Moskitów, specgrupy, która w nieoznakowanych wozach krążyła w okolicach wylotówek. Znali twarze złodziei i samochody, którymi jeździli. Zatrzymywali ich, rzucali na glebę i trzepali auta w poszukaniu złodziejskiego wyposażenia.

I tak dzień w dzień. Ale dzięki temu liczba kradzieży spadła: z 70 tys. w 1999 r. do nieco ponad 21 tys.

Polityka 11.2020 (3252) z dnia 10.03.2020; Społeczeństwo; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Auta na sygnale"
Reklama