Co prawda niektórzy krewni, a także doradcy, wśród nich wojowniczy szef kancelarii, odradzali Lechowi Kaczyńskiemu ten gest, wysuwali wątpliwości („Czy gdyby Michnik był prezydentem, toby pana zaprosił…?” itd.), ale prezydent uciął wszelkie dyskusje i powiedział: „Mogą nas z Michnikiem dzielić takie czy inne różnice, ale łączy nas wspólna walka z komuną, Solidarność, więzienia, internowanie, praca dla dobra Polski, nie raz różnie to dobro rozumieliśmy, nie szczędziliśmy sobie słów krytyki, Maria i Jarosław są tego świadkami, ale nie sposób zaprzeczyć, że Adam to jest diament, może tu i ówdzie zarysowany, także z własnej winy, może zszedł na złą drogę, ale daj nam Boże wielu takich zagubionych. Michnik od wczesnej młodości stał po właściwej stronie, dla młodych ludzi był wzorem służby dla Ojczyzny, a dla innych – wyrzutem sumienia, że nie umieli zdobyć się na taką jak on postawę. Nie ugiął się przed największymi represjami, nie złamał się w więzieniu, nie dał się wyrzucić z celi ani z kraju, który na swój sposób był wtedy jednym wielkim więzieniem. Jeżeli coś podpisywał swoim nazwiskiem, to zbiorowe protesty w słusznej sprawie, redagowane przez siebie w podziemiu pisma i drukowane w nielegalnym obiegu książki, które wszyscy czytaliśmy – »Kościół, lewica, dialog«, »Szanse polskie demokracji«, »Z dziejów honoru w Polsce«.
Co by Państwo powiedzieli na wiadomość, którą – jak to się dziś mówi – „powziąłem” (lub „posiadłem wiedzę”), że pan prezydent Lech Kaczyński z Małżonką podjęli Adama Michnika we wtorek, 17 października, o godzinie 17.00 w Pałacu Prezydenckim, prywatną herbatką z okazji jego 60 urodzin?
Polityka
43.2006
(2577) z dnia 28.10.2006;
Fusy plusy i minusy;
s. 112
Reklama