Społeczeństwo

Kandydacie, do kogo mówisz? Głusi apelują do polityków i TVP

Tłumacz języka migowego 2020 Tłumacz języka migowego 2020 mat. pr.
6 mln Polaków ma problem ze słuchem. Żeby zrozumieć telewizyjny przekaz, potrzebuje tłumacza języka migowego lub napisów. O potrzebach tej grupy zapomniała TVP oraz kandydaci na prezydenta. Wszyscy oprócz jednego.

Podczas poprzedniej debaty prezydenckiej tłumacz języka migowego był tak mały, że aby go dojrzeć, trzeba było siedzieć przy samym ekranie telewizora – mówi Bartosz Marganiec, który walczy o prawdziwą, a nie fikcyjną dostępność programów telewizyjnych dla osób głuchych.

Po majowej debacie kandydatów na prezydenta media społecznościowe obiegły zdjęcia osób Głuchych (Głusi posługujący się polskim językiem migowym uważają się za mniejszość społeczno-kulturową i apelują o zapis wielką literą) niemalże przyklejonych do odbiorników telewizyjnych. TVP, zgodnie z nałożonym obowiązkiem wynikającym z ustawy medialnej, zapewniła im tłumacza języka migowego (PJM). Zajmował on jednak mniej więcej 1/30 ekranu, co uniemożliwiało zrozumienie przekazu. Światowe standardy i zalecenia polskich specjalistów mówią, że postać tłumacza nie powinna zajmować mniej niż 1/8 ekranu. W innym przypadku nie możemy mówić o dostępności – to fikcja.

Język polski to język obcy

Bartosz Marganiec jest programistą. Nie słyszy od urodzenia. Korzysta z implantu ślimakowego, bardzo dobrze mówi i pisze w języku polskim, co nie jest normą w środowisku Głuchych. Ale nawet jego umiejętności i właściwości implantu nie oznaczają, że słyszy w taki sam sposób jak osoby, które urodziły się bez wady słuchu. Nie jest w stanie rozmawiać przez telefon, żeby obejrzeć program w telewizji, potrzebuje tłumacza polskiego języka migowego lub napisów.

Marganiec spodziewał się, że tegoroczna debata prezydencka będzie de facto niedostępna dla osób z problemami ze słuchem. W kwietniu skierował pismo do TVP, poparte przez organizacje zrzeszające osoby niesłyszące i niedosłyszące, w którym apelował o dostosowanie programu do ich potrzeb. – Apel dotyczył zarówno tłumacza języka migowego, jak i zapewnienia napisów, ponieważ są one przeznaczone do innych grup docelowych. Napisy są przydatne dla znających język polski. Są to osoby słabosłyszące, głuche polskojęzyczne nieznające języka migowego, Głusi dwujęzyczni, którzy wybierają napisy zamiast tłumacza. Tłumacz PJM natomiast jest niezbędny dla osób, które nie znają języka polskiego albo znają go w stopniu niewystarczającym, by móc korzystać z napisów. Udostępnienie tylko jednej opcji powoduje wykluczenie pewnej grupy osób – wyjaśnia Bartosz Marganiec.

Dla wielu Głuchych pierwszym językiem jest polski język migowy, który – wbrew temu, co wydaje się słyszącym – ma niewiele wspólnego z językiem polskim. PJM to nie tylko ruchy dłońmi, tu „mówi” całe ciało, a gramatyka jest przestrzenna. Nie ma określonych ruchów dłoni ukazujących znaki interpunkcyjne, więc aby zaznaczyć, że zdanie jest pytaniem, należy pokazać to poprzez mimikę. Język polski jest dla wielu Głuchych językiem obcym, tak jak dla większości pozostałych Polaków hiszpański, mandaryński czy angielski. Nikt nie wie, ilu jest użytkowników PJM, na pewno nie są to wszystkie osoby głuche. A ile jest osób głuchych? Tego też nikt nie był w stanie policzyć, padają liczby od 30 do 200 tys. osób.

Problem 6 mln Polaków

Konkretniejsze dane dotyczą ogółu Polaków mających szeroko pojęte problemy ze słuchem – to 6 mln ludzi. Ta liczba już robi wrażenie. Do tej grupy zaliczają się osoby starsze, większe lub mniejsze zaburzenia słuchu ma nawet 70 proc. osób po 65. roku życia. To m.in. dla seniorów potrzebne są napisy. Tworzenie ich na żywo odbywa się najczęściej metodą respeakingu z moderacją. – Respeaker powtarza to, co jest mówione na antenie, dodaje interpunkcję, wizytówki mówców. Dzięki temu program rozpoznający mowę znacznie lepiej działa, niż gdyby musiał od razu przekładać mowę na pismo. Przed programem wprowadzany jest słownik, ale w trakcie mogą pojawić się błędy, dlatego potrzebny jest moderator, który poprawia tekst przed emisją – tłumaczy Bartosz Marganiec. Z tej metody korzysta np. BBC i Polsat News. Była też stosowana przez Polsat w trakcie „Tańca z Gwiazdami”, gdy jedną z uczestniczek była Głucha Iwona Cichosz. A więc da się.

Tłumacz się skurczył

Autor pisma nie doczekał się od TVP odpowiedzi. Otrzymało ją kilka organizacji zrzeszających niesłyszących. – Była lakoniczna i powierzchowna. Telewizja Polska zapewniała, że realizując misję publiczną, zapewni dostępność debaty w języku migowym i że ma największy procent udogodnień dla osób niepełnosprawnych. Nie odniesiono się do naszych postulatów – mówi Bartosz Marganiec. Kolejne pismo, tym razem w sprawie debaty zaplanowanej na 17 czerwca, skierował w zeszłym tygodniu. Znowu nie dostał na nie żadnej odpowiedzi.

TVP w największym stopniu realizuje obowiązek zapewnienia dostępności swoich programów, ale – jak inne stacje – często pokazuje je w godzinach nocnych. Ustawa o radiofonii i telewizji nakazuje zapewnienie równego dostępu do treści wszystkim nadawcom, także prywatnym. Ci z tego obowiązku wywiązują się różnie. Polsat News realizuje z tłumaczem niektóre programy informacyjne, ale i tu do ideału droga daleka.

Na przestrzeni ostatnich 20 lat także tłumacz języka migowego się skurczył. Ustawa o radiofonii i telewizji nie precyzuje, jaką powierzchnię ekranu powinien zajmować. Jeszcze na początku roku 2000 zajmował nawet 1/6 ekranu. – Niektórzy sugerują, że duży tłumacz może przeszkadzać, że wygląda nieładnie, że nie wiadomo, jak go dopasować. Dla mnie to nie jest żadne usprawiedliwienie. Dostępność zapewniana w taki sposób to jest po prostu fikcyjna dostępność – mówi Marganiec, i dodaje: – Pozbawienie dostępu do informacji jest z pewnością większym problemem niż to, że komuś może przeszkadzać większy tłumacz. I zapewne z obawy przed niechęcią paru odbiorców nadawcy nie kwapią się do zmian.

Wybuch epidemii koronawirusa obnażył totalną ignorancję państwa, jeśli chodzi o informowanie swoich Głuchych obywateli na temat tego, co powinni robić, jak powinni postępować, żeby się nie zakazić. Konferencje rządowe, na których ogłaszano przygotowywane rozwiązania i informowano obywateli o dalszych krokach, były niedostępne. Zaledwie ich fragmenty pojawiały się w wieczornych wydaniach wiadomości w wersji z tłumaczem. To była kropla, która przelała czarę goryczy – uważa Marganiec. I zapowiada start nowej akcji w sieci #dostępnytłumaczPJM, która – jak ma nadzieję – pomoże zwrócić uwagę na potrzeby Głuchych.

Tłumacz języka migowego 2001PolitykaTłumacz języka migowego 2001

Tłumacz języka migowego 2006mat. pr.Tłumacz języka migowego 2006

Kandydacie, do kogo mówisz?

Osób Głuchych i niedosłyszących nie zauważa także większość kandydatów na prezydenta. Najlepiej na ich tle wypada Szymon Hołownia, któremu najczęściej towarzyszy w czasie konferencji prasowych tłumacz PJM. Na sporej części kampanijnych filmów zamieszczane są napisy, jednak wciąż nie na wszystkich. Nie ma ich np. na popularnych porannych i wieczornych pogadankach kandydata czy filmikach z serii #EduKwarantanna, które prowadzi Przemysław Staroń, jeden z najlepszych nauczycieli w kraju.

Rafał Trzaskowski zapewnia tłumacza okazjonalnie. – Niezrozumiałe jest dla mnie też to, że pierwsze tłumaczenie u Trzaskowskiego było wyświetlone w bardzo dobrej wielkości, 1/8 całego ekranu. Komfort oglądania był duży. W następnych jednak zostało zmniejszone do 1/30, czyli takiej jak w telewizji. Pomimo moich apeli i sprzeciwu już go nie powiększyli z powrotem – podkreśla Marganiec.

Na plus kandydatowi KO należy zaliczyć zamieszczanie napisów prawie na wszystkich filmach. Niestety, tego samego nie można powiedzieć o startującym w wyborach lekarzu. U Władysława Kosiniaka-Kamysza napisy pojawiają się sporadycznie. Sztab deklaruje, że tłumacz był obecny na kilkunastu spotkaniach, ale na udostępnionych filmach widać go tylko na jednym. Reszta kandydatów właściwie całkowicie ignoruje osoby z wadami słuchu. Sztab Krzysztofa Bosaka tłumaczy brak dostępności tłumacza małymi możliwościami zespołu. Na apele Głuchych nie zareagował nawet kandydat Lewicy, który optuje za równościowymi rozwiązaniami.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną