Społeczeństwo

Nie trzeba mnie całować w rękę

Życie politycznie podzielone

Ilona Łepkowska Ilona Łepkowska Mateusz Ochocki / KFP
Rozmowa z pisarką i scenarzystką Iloną Łepkowską o wyborach, konwencji antyprzemocowej i życiu w politycznie podzielonej rodzinie.
„Jeśli po drugiej turze słyszę Małgorzatę Trzaskowską, która mówi: 'szkoda, że nie starczyło czasu, żeby pojechać do wschodnich regionów Polski i tam porozmawiać', to ma rację”.Silar/Wikipedia „Jeśli po drugiej turze słyszę Małgorzatę Trzaskowską, która mówi: 'szkoda, że nie starczyło czasu, żeby pojechać do wschodnich regionów Polski i tam porozmawiać', to ma rację”.

JOANNA PODGÓRSKA: – Zaangażowała się pani w akcję #zmianawpałacu. Pisała na Facebooku, że 13 lipca będziemy skakać z radości. Jak się pani czuła w powyborczy poniedziałek?
ILONA ŁEPKOWSKA: Zmarnowana i zgnębiona.

Co poszło nie tak?
#zmianawpałacu to był przeze mnie wymyślony hasztag… No cóż, było blisko... Miałam nadzieję, że się uda. Można było zrobić pierwszy wyłom w murze; uzyskać jakąś gwarancję, że prezydent nie będzie nadal podpisywał wszystkiego w ciemno. Bo nie bardzo wierzę w zapewnienia Andrzeja Dudy, że teraz będzie odpowiadał tylko przed Bogiem i historią. Obawiam się, że nadal będzie odpowiadał przed Jarosławem Kaczyńskim, bo jest zbyt młodym politykiem, żeby narazić się własnemu obozowi. Nie wypracował sobie takiej pozycji, jak Lech Wałęsa czy Aleksander Kwaśniewski, żeby utrzymywać się z zaproszeń na wykłady. Musi się trzymać swojej formacji, bo inaczej w wieku lat 52 zostanie kompletnie na lodzie.

Co poszło nie tak? Uważałam, że w kampanii Rafała Trzaskowskiego popełniono poważne błędy, a do tego Duda miał niesamowite wsparcie TVP. Ale muszę przyznać też, że miał sensownie prowadzoną kampanię. Nie oceniam jej pod względem etycznym, tego, czy mówił prawdę, czy były to wypowiedzi godne i słuszne. Ale odniosły skutek.

Jak pani widzi tę kampanię jako scenarzystka, specjalistka od masowej wyobraźni?
Andrzej Duda, moim zdaniem, bardzo dobrze radził sobie w nastroju wiecowym. Byłam zdumiona, jak wiele energii zdołał wykrzesać, bo kampania była bardzo długa. Z tego, co wiem, Rafał Trzaskowski ponoć zaczynał dzień pierwszym spotkaniem o 9.30 i kończył o 18.00–19.00, a Duda zaczynał o 6.00 rano i kończył o 21.00 albo nawet później.

Polityka 32.2020 (3273) z dnia 04.08.2020; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie trzeba mnie całować w rękę"
Reklama