Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Patykiem pisane

Nadal nie wiemy, kto i dlaczego zabił gen. Papałę

Parking pod blokiem w którym mieszkał gen. Marek Papała. Warszawa, 1998 r. Parking pod blokiem w którym mieszkał gen. Marek Papała. Warszawa, 1998 r. Agencja Gazeta
Uniewinniono Igora M. i sześciu innych oskarżonych o udział w zabójstwie byłego komendanta głównego policji gen. Marka Papały. Nadal nie wiemy, kto i dlaczego go zabił.
Marek PapałaAgencja Gazeta Marek Papała

Opowiedzmy tę historię o zbrodni i braku kary chronologicznie, od początku. Wieczorem 25 sierpnia 1998 r. nadinspektor policji Marek Papała na krótko odwiedził obchodzącego urodziny byłego generała SB Józefa S. Tam spotkał m.in. swojego bliskiego znajomego Edwarda M., polonijnego biznesmena z Chicago. Potem pojechał na Dworzec Centralny, aby odebrać z pociągu swoją matkę. Pociąg miał duże opóźnienie. Papała postanowił wrócić na chwilę do swojego mieszkania. Dochodziła 22, kiedy zaparkował daewoo espero przed budynkiem przy ówczesnej ul. Rzymowskiego.

Wietnamczyk palący papierosa na balkonie usłyszał, jak potem zeznał, daleki wybuch petardy, a po chwili zobaczył oddalającego się z parkingu mężczyznę, trzymającego w dłoni przedmiot przypominający gaśnicę. Obywatel Wietnamu był jedynym naocznym świadkiem, ale jego zeznania niewiele wniosły – odległość za duża, nie był w stanie opisać wyglądu sprawcy poza stwierdzeniem, że był wysoki i raczej szczupły. Śledczy przyjęli, że przedmiot przypominający gaśnicę to była broń palna owinięta w reklamówkę, aby nie zostawić na miejscu zbrodni łusek. Świadczyło to o profesjonalizmie zabójcy i nadało śledztwu kierunek – sprawca czekał na ofiarę, aby ją zabić. Na generale policji wykonano wyrok śmierci.

Na początku był chaos

Policję zawiadomiła żona Marka Papały. Spacerowała z psem i czekała na męża. To ona zobaczyła go półleżącego na przednim siedzeniu auta. Nie dawał oznak życia. Później zeznała, że kiedy szła w kierunku parkingu, w przeciwną stronę podążała para, kobieta z mężczyzną.

Niebawem na miejsce zbrodni przyjechały ekipy policyjne, ale nie tylko. Wieść o zabójstwie rozeszła się lotem błyskawicy i na parkingu przy ul. Rzymowskiego zrobiło się tłoczno: znajomi generała, politycy, dziennikarze.

Polityka 46.2020 (3287) z dnia 08.11.2020; Społeczeństwo; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Patykiem pisane"
Reklama