Nad ciałem już cisza. W środę grabarze kopali dół na cmentarzu w Piekarach Śląskich. Pod tablicą ogłoszeń parafialnych zbierały się staruszki kręcić głowami – taka młoda, taka młoda. Rzadko się widzi trzynastolatki na nekrologu. W piątek rano dziewczynę przykryły kwiaty. Były przy tym media.
Polska siadła do komputerów lamentować. Ludzie mieli dużo do powiedzenia na temat błędów w wychowaniu ofiary i mordercy. A choć nikt nic nie rozumiał z tej śmierci – nienawidzili, oskarżali i uważali się za lepszych.
Pati i Śmigło
Patrycja, czyli Pati, jest z Bytomia. Kacper, dla znajomych Śmigło, z Piekar. Ona urodzona w styczniu 2007 r., on prawie dokładnie rok wcześniej. Kiedy w związku jest dobrze, widzą w tym magię zodiakalną. Ich miasta płynnie przechodzą jedno w drugie, przedzielone tylko autostradą i torami kolejowymi – też dobry znak. Na tory często się chodzi robić pozowane fotki na użytek Facebooka, Instagrama, Snapchata, Tik-Toka, musical.ly. Pati i Śmigło, jak większość dzieci z ich towarzystwa, obsługują po dwa życia – superego portali społecznościowych i zwykłe ego śląskie.
Prócz torów atrakcją dla młodych bywa w Piekarach nowe osiedle, skatepark i skwer dookoła pomnika Tysiąclecia Państwa Polskiego. Stacja benzynowa BP i supermarket Kaufland, gdzie na parkingu czuć zapach pieczonych kurczaków.
Pati jeździ do dziadków do Piekar. Ładna blondynka z kolczykiem nad wargą. Długie włosy, niezłe ciuchy. Półtora roku temu widzi Kacpra w skateparku, jak trickuje na hulajnodze. Przystojny i ubrany w dobre firmy od kaptura po skarpetki. Na zdjęciach w necie teledyskowy uśmiech i poza na torach kolejowych w punkt. Ciacho, mówią koleżanki. Stoi wysoko w hierarchii polubień i uśmiechniętych buziek.
Chodzą z Pati na próbę, potem na poważnie.