Po ponad 10 miesiącach pandemii międzynarodowa organizacja More in Common we współpracy z Kantarem spytała o samopoczucie obywateli sześciu krajów europejskich – Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Holandii, Włoch i Polski – oraz USA. Wszędzie sporo respondentów (od 14 do 28 proc.) skarży się na pogorszenie swego stanu psychicznego; nigdzie – aż tylu co w Polsce (37 proc.) Spadło zaufanie do władz poszczególnych krajów, ale w Polsce odnotowano najwyższy odsetek ludzi wątpiących, by rząd poradził sobie z pandemią, najniższe zaufanie do głowy państwa i najpowszechniejsze przekonanie, że władza coś przed społeczeństwem ukrywa. Wszędzie dużo osób narzeka, że współobywatele niedostatecznie przestrzegają pandemicznych reguł – najmniej w Niemczech (23 proc.), najwięcej w Polsce (59 proc.). Niech więc nie dziwi bodaj najboleśniejszy wynik sondażu: 43 proc. Polaków teraz odczuwa jeszcze mniejszą niż przed pandemią (choć i tak legendarnie już niską) skłonność do obdarzania innych kredytem ufności. Także tu zamykamy stawkę.
Z wirusem pewnie sobie kiedyś poradzimy, ale odległe w czasie skutki zbiorowego covidowego doświadczenia mogą być dla naszego społeczeństwa bardzo znaczące. Pandemia pobudziła całą rodzinę wirusów, jakie od lat drzemią – nazwijmy to – w materiale genetycznym naszej zbiorowości. Nieufność, zawiść, przypisywanie sobie wyłącznie dobrych intencji i wszelkich walorów moralnych, a odmawianie ich innym, podejrzliwość i niechęć wobec każdego, kto wyrasta ponad przeciętność. Niemal każdy dzień przynosi dowody, że słabną tradycyjne tytuły do społecznego poważania, szacunku, nawet zwykłej sympatii. Władza i pieniądze? Zawód polityka jest na dnie rankingu prestiżu, sprzedawca cieszy się większym uważaniem niż właściciel sklepu.