Kandydaci złożyli już dokumenty. Publiczne wysłuchanie tych, którzy zostaną dopuszczeni do drugiego etapu, odbędzie się 27 kwietnia. Przesłuchanych będzie pięć osób. – Cztery (Adam Buława, Marek Chrzanowski, Jacek Wiatrowski i Paweł Zyzak – red.) będą robić za typowego zająca. Prezesem ma zostać Karol Nawrocki, który dostał pieczęć z Nowogrodzkiej – mówi nam jeden z pracowników centrali Instytutu Pamięci Narodowej. Dodaje, że urzędujący jeszcze Jarosław Szarek nazwisko nowego prezesa ogłosił niedawno na zebraniu z dyrektorami. Przed oficjalnym wysłuchaniem wszystkich kandydatów, którzy zgłosili się do konkursu. Szarek, nie czując szansy na drugą kadencję, sam zrezygnował z kandydowania.
Władza stawia więc na Nawrockiego. Jest człowiekiem wielu zalet z punktu widzenia prezesa Prawa i Sprawiedliwości (a przede wszystkim marszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, dla którego IPN jest jedną z najważniejszych stref wpływów). Jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku „porządkował” je po Pawle Machcewiczu. Pokazał nie tylko lojalność, ale też skuteczność, a to z punktu widzenia jego promotorów kluczowe argumenty na drodze do prezesury.
– Namaszczenie Nawrockiego stało się możliwe dzięki wewnętrznej wojnie w Instytucie, w której starli się dotychczasowy prezes Jarosław Szarek i Krzysztof Szwagrzyk, jego zastępca – mówi jeden z historyków, wciąż jeszcze pracujący w IPN, choć już na bocznym torze. I – jak tłumaczy – obaj mieli duże szanse na sukces, ale padli ofiarą wewnętrznych intryg, w które najpewniej sami byli zaangażowani.
Instytut na widelcu
O szefowanie w Instytucie warto się bić, bo to nie tylko kilometry archiwalnych dokumentów – bezcennych dla badaczy najnowszej historii Polski.