Społeczeństwo

Policja! Ręce do góry!

Policjanta skok na bank

Napad rozegrał się na malutkiej uliczce blisko rynku we wsi Rozogi pod Szczytnem. Napad rozegrał się na malutkiej uliczce blisko rynku we wsi Rozogi pod Szczytnem. Getty Images/Studio Polityka
Policjant wybrany przez mieszkańców na dzielnicowego roku powiatu piskiego napadł na bank. Co poszło nie tak?
W policji w Rucianem-Nidzie musieli wiedzieć o problemach dzielnicowego, bo przecież komornik zajmował znaczną część jego wypłaty. Ale nie zaproponowano mu pomocy.Elżbieta Żywczyk W policji w Rucianem-Nidzie musieli wiedzieć o problemach dzielnicowego, bo przecież komornik zajmował znaczną część jego wypłaty. Ale nie zaproponowano mu pomocy.

Wejsuny, sielska mazurska osada niedaleko jeziora Śniardwy. 300 mieszkańców. Wokół tylko lasy i jeziora. Tu mieszkał przed aresztowaniem 43-letni policjant Marcin M. Rzut kamieniem do Rucianego-Nidy, gdzie w tamtejszym komisariacie był jednym z dwóch dzielnicowych. Miał za sobą 14 lat służby. Zaczynał od wydziału prewencji w Komendzie Powiatowej Policji w Piszu. Następnie rozpoczął służbę w Komisariacie Policji w Rucianem-Nidzie w wydziale patrolowo-interwencyjnym. Trzy lata temu został tam dzielnicowym, awansował na starszego aspiranta.

Aż tu rankiem 30 marca w cichych i spokojnych Wejsunach zaroiło się od policyjnych radiowozów. Funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych olsztyńskiej Komendy Policji wyprowadzali z domu skutego Marcina M. Niedługo później Prokuratura Okręgowa w Olsztynie wydała komunikat o postawieniu mu zarzutu napadu z bronią na oddział banku spółdzielczego w Rozogach pod Szczytnem, skąd zrabował 87 tys. zł.

Krzysztof Stodolny, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, potwierdza, że Marcin M. przyznał się do winy.

Napad na bocznej uliczce

Napad rozegrał się na malutkiej uliczce blisko rynku we wsi Rozogi pod Szczytnem. W środę, 3 marca po godzinie 15.00 do pustego oddziału banku spółdzielczego wszedł mężczyzna z głęboko nasuniętym na twarz kapturem. Miał zagrozić kasjerce bronią i zażądać wydania pieniędzy. Po czym wziął torbę z ponad 87 tys., bo tyle było w sejfie, i spokojnie wyszedł. Nieśpiesznie przeszedł na drugą stronę ulicy, minął pocztę i zniknął między budynkami. Prezes banku w rozmowie z POLITYKĄ nie chciał opowiadać o szczegółach napadu. – Dostaliśmy pieniądze z ubezpieczenia, dla nas jest po sprawie – ucina.

Ale napad na bank, z bronią, to zbrodnia zagrożona karą od trzech do 12 lat więzienia.

Polityka 19.2021 (3311) z dnia 04.05.2021; Społeczeństwo; s. 31
Oryginalny tytuł tekstu: "Policja! Ręce do góry!"
Reklama