Do zatrzymania policjanci wykorzystali Samodzielny Pododdział Kontrterrorystyczny, choć Piotr R. uzbrojony był tylko w igłę. Z rozpoznania wynikało, że wcześniej służył w oddziałach specjalnych Żandarmerii Wojskowej i był na misji w Afganistanie. Wysoki, masywny, ogolony na irokeza. Wystarczyło, żeby zatrzymanie realizować na ostro. Poszło właściwie gładko. Dla podniesienia dramatyzmu materiału z zatrzymania policyjny operator opatrzył go kadrem z posesji zatrzymanego. Najazd na sosnę. Do niej prowizorycznie przywiązany plastikowy tors mężczyzny pomazany czerwoną substancją. Nad manekinem czarny dekiel od plastikowego wiadra. Z daleka przypominający głowę. Pośrodku dekla wbita siekiera.
Zatrzymanie z 7 kwietnia nie skupiło na sobie uwagi mediów ogólnopolskich. Policyjna notatka była sucha: „Funkcjonariusze z komisariatu w Zielonce otrzymali dwa zgłoszenia od mieszkańców o mężczyźnie poruszającym się osobową mazdą, który po zatrzymaniu i opuszczeniu swojego pojazdu podszedł do nich i bez żadnej zapowiedzi oraz bez powodu ukuł jednego z nich w nogę, drugiego w dłoń przedmiotem przypominającym kolec lub igłę. Tego samego dnia policjanci otrzymali również informację od innych osób, które mogły paść ofiarą prawdopodobnie tego samego napastnika. W dwóch przypadkach chodziło o znieważanie poprzez kierowanie w stosunku do poszkodowanych słów powszechnie uznanych za obelżywe i wulgarne”.
Prokurator wniósł o zastosowanie aresztu zapobiegawczego wobec 42-letniego emerytowanego weterana. Sąd klepnął i dołożył obserwację psychiatryczną. Policjanci skwitowali, że podobno się odkleił po Afganie. Nie pomogły też kłopoty w domu. I właściwie tyle.
Pięć dni później do prasy poszedł przeciek z Białego Domu, że Ameryka kończy swoją najdłuższą wojnę. We wrześniu, po 20 latach obecności, z Afganistanu wycofani zostaną amerykańscy żołnierze.