Sąd właśnie przyznał Wojciechowi Kwaśniakowi 15 tys. zł jako zadośćuczynienie za jego niesłuszne zatrzymanie przez CBA 6 grudnia 2018 r. Stwierdził, że w wyniku akcji prokuratury i CBA Kwaśniak doznał „wstydu, upokorzenia oraz cierpień psychicznych”. Były wiceszef KNF został zakuty w kajdanki i wieziony w konwoju przez pół Polski do Szczecina. Następnego dnia prokurator postawił mu zarzut niewłaściwego nadzoru nad SKOK Wołomin i wystąpił o jego areszt. Sąd na areszt się nie zgodził. I śledztwo zamarło. Wojciech Kwaśniak już zapowiedział, że będzie składał apelację. Domagał się 250 tys. zł.
To samo robi Paweł Olechnowicz, były szef Lotosu, któremu w marcu sąd przyznał 45 tys. zł zadośćuczynienia za bezzasadne zatrzymanie. To na dziś rekordowa kwota. Mimo to, jak mówi w rozmowie z POLITYKĄ jego pełnomocnik adwokat Janusz Kaczmarek, właśnie zaskarżyli ten wyrok. – Domagaliśmy się 100 tys. zł. 45 tys. zł nie zrekompensuje krzywdy, jakiej doznał mój klient – mówi twardo Kaczmarek.
Olechnowicza w styczniu 2019 r. zatrzymało CBA w Wadowicach, w domu szwagra, do którego pojechał z żoną na rocznicę śmierci teściów. Wybierali się właśnie na mszę w ich intencji, gdy rano agenci przyszli po niego. Przewieziono go w kajdankach najpierw do jego domu do Bielska-Białej, potem do jego lekarza do Katowic, bo się źle poczuł, a stamtąd do Gdańska do Prokuratury Regionalnej na przesłuchanie. Prokurator postawił mu zarzut niegospodarności przy zawieraniu umowy sprzed 10 lat. Zatrzymanie byłego prezesa Lotosu od razu było odbierane jako akcja polityczna. Próba odwrócenia uwagi od opublikowanych akurat tego dnia przez „Gazetę Wyborczą” nagrań rozmów Jarosława Kaczyńskiego z austriackim przedsiębiorcą na temat budowy Dwóch Wież przy ul.