Prawdziwy los fałszywego księdza
Prawdziwy los fałszywego księdza. Był inspiracją dla twórców „Bożego Ciała”
Dziesięć lat temu Patryk, uczeń maturalnej klasy liceum dla pracujących, przez dwa wakacyjne miesiące w parafii w Budziskach odprawiał msze i spowiadał wiernych. Prowadził nawet liturgię w Boże Ciało.
Kilka tygodni temu 29-letniego Patryka zatrzymała wołomińska policja. Podejrzewają, że kradł pokrywy i kołnierze do studzienek kanalizacyjnych z trasy S8 i sprzedawał je w skupie złomu, przedstawiając fałszywe zaświadczenia z firmy budowlanej. Zatrzymali go na złomowisku, a w samochodzie, którym przyjechał, znaleźli kolejne dwie pokrywy. Policja twierdzi, że po wysłuchaniu 28 zarzutów dotyczących kradzieży oraz oszustw Patryk przyznał się i chciał dobrowolnie poddać się karze. Prokurator jednak nie wyraził zgody.
W rozmowie z POLITYKĄ Patryk wszystkiemu zaprzecza. Nie kradł żadnych pokryw. To musiał być ktoś inny. Może jego brat? To samo nazwisko. A w ogóle, gdzie na trasie S8 są studzienki? Policja go nie zatrzymała i nie przesłuchiwała, a on się do niczego nie przyznał. Zdjęcia z zatrzymania, łatwe do znalezienia w internecie, na których wyraźnie, mimo zamazanej twarzy, widać Patryka w tym samym ciemnoniebieskim t-shircie, który ma na sobie, kiedy rozmawiamy, pochodzą – jak twierdzi – z zatrzymania przy zupełnie innej okazji.
Policjantom powiedział, że kradł, bo jest bezdomny, śpi w samochodzie i nie ma za co żyć.
Było co było
Rozmawiamy w ogródku niewielkiego domku w Wołominie, obok bawią się dwie córeczki Patryka, czteroletnia Oliwka i trzylatka Nikola. Starszy o kilka lat syn żony Patryka z pierwszego małżeństwa trzyma się trochę z boku. Na podwórku, przed bramą, zaparkowany amerykański van. Z policyjnego protokołu wynika, że na złomowisko Patryk przyjechał srebrnym mitsubishi.
– Skąd oni sobie to wymyślili, że jestem bezdomny – mówi Patryk.