Polski to dla nich język obcy. Migają we własnym.
Bistro przy warszawskim placu Trzech Krzyży. Kilka metrów dalej 200-letni Instytut Głuchoniemych. Chudy chłopak gestykuluje do smartfonu opartego o cukiernicę. To musi być czuła rozmowa, bo często krzyżuje dłonie na wysokości klatki piersiowej. Stolik obok poirytowany, gdyż chłopak zbyt głośno obija łyżeczką o brzegi filiżanki. Jakieś dziecko zatyka uszy. Chyba chce wyobrazić sobie niesłyszenie.
Trudno fonicznemu opowiedzieć ciszę 350 tys. niby-cudzoziemców, którzy nie rozumieją się z całą resztą.
Polityka
32.2021
(3324) z dnia 03.08.2021;
Społeczeństwo;
s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Życie na migi"