Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Strach na dzielnicy

Strach na dzielnicy. Jak się pomaga osobom uzależnionym?

„Programy substytucji nie dostały nawet cienia szansy na Podkarpaciu ani Podlasiu, większość tamtejszych uzależnionych zmarła lub musiała przenieść się po pomoc do Warszawy.” „Programy substytucji nie dostały nawet cienia szansy na Podkarpaciu ani Podlasiu, większość tamtejszych uzależnionych zmarła lub musiała przenieść się po pomoc do Warszawy.” Patryk Sroczyński
Rozmowa z Jackiem Charmastem, koordynatorem Biura Rzecznika Praw Osób Uzależnionych, o polskich fobiach i archaicznym systemie pomocy wykluczonym.
Jacek Charmast jest prezesem Stowarzyszenia Jump’93, zrzeszającego pacjentów substytucyjnych, czyli poddawanych farmakologicznej terapii uzależnienia od opioidów.Archiwum Jacek Charmast jest prezesem Stowarzyszenia Jump’93, zrzeszającego pacjentów substytucyjnych, czyli poddawanych farmakologicznej terapii uzależnienia od opioidów.

PAWEŁ WALEWSKI: – Nie ma pan dość?
JACEK CHARMAST: – Nie, robię swoje.

A to, że organizacje pozarządowe zajmujące się osobami wykluczonymi znalazły się na cenzurowanym i mieszkańcy warszawskiej modnej dzisiaj dzielnicy Praga chcą się was pozbyć, nie podcina skrzydeł?
Takie postawy są odbiciem nastawienia całego społeczeństwa do bezdomności, uzależnień, do ludzi, którzy narobili w swoim życiu głupstw, ale są gotowi zawrócić ze złej drogi, tylko nie mają dokąd. W tym z pozoru katolickim kraju przecież od dawna niełatwo pomaga się wykluczonym i pandemia niczego tu nie zmieniła.

Zależy, kto pomaga i jak.
Niestety w Polsce ukształtował się mocno przestarzały model wyprowadzania ludzi z narkomanii albo bezdomności. W wielu miastach, a nawet regionach – mam tu na myśli zwłaszcza Podkarpacie i ścianę wschodnią – działalność tę zmonopolizowały organizacje powiązane z Kościołem lub bliskie jego nauce, która nie akceptuje terapii substytucyjnej. Oskarżają ją o permisywizm, a kontrolowane podawanie narkomanom leków opioidowych, które zabijają głód narkotykowy (do czego sprowadza się ta substytucja), nazywają darmowym ćpaniem na koszt państwa.

Ale w Krakowie franciszkanie pomagali swego czasu rozdawać Monarowi strzykawki na ulicach.
Za to Monar w Białymstoku miał o wiele bardziej konserwatywne podejście i prawdopodobnie go nie zmienił. Wśród wielu terapeutów tej organizacji pokutuje archaiczne myślenie, że narkomania to wybór, a nie choroba, więc jedynymi, którym warto pomóc, są osoby utrzymujące abstynencję. Młode, silne i dobrze rokujące. Monar jak dotąd nie prowadzi żadnego programu substytucyjnego, Stowarzyszenie Karan, z tego, co mi wiadomo, też nie, Polskie Towarzystwo Zapobiegania Narkomanii tylko jeden w Zielonej Górze – a te trzy zasłużone organizacje nadzorują w Polsce ponad połowę świadczeń dla uzależnionych!

Polityka 34.2021 (3326) z dnia 17.08.2021; Społeczeństwo; s. 29
Oryginalny tytuł tekstu: "Strach na dzielnicy"
Reklama