JOANNA CIEŚLA: – 13 proc. młodych matek i ojców, uczestników przeprowadzonego przez pana badania, przyznało, że żałuje decyzji o posiadaniu dzieci. Co ósmy rodzic. Dość szokujący wynik.
KONRAD PIOTROWSKI: – Wyda się mniej szokujący, jeśli spojrzeć na rodzicielstwo w ten sam sposób, w jaki patrzy się na inne życiowe decyzje. Dokonujemy licznych wyborów: żeby wykonywać określony zawód albo związać się z jakimś człowiekiem. Niekiedy okazuje się, że popełniliśmy błąd. Zaczynamy się z partnerem kłócić, trwa to tygodniami, żałujemy, że weszliśmy w związek, wreszcie go kończymy.
Rodzicielstwa nie sposób zakończyć.
No właśnie. Mało tego. Przed ślubem albo wyborem zawodu zwykle trochę się ćwiczy. Ma się jakąś dziewczynę czy chłopaka, potem innego. Zanim zdecyduje się na określoną pracę, też wykonuje się różne inne – czasem zawód zmienia się w życiu kilka razy. Z rodzicielstwem tak nie można. Nie da się na próbę powychowywać własnego dziecka. A doświadczenia np. z pracy z cudzymi dziećmi czy nawet obserwacje własnej matki i ojca nie dają obrazu tego, co to znaczy być rodzicem. Więc nie powinno zaskakiwać, że część osób stwierdza, że wyobrażały to sobie inaczej, że czują się zawiedzione, że to im jednak nie pasuje.
Ale na co dzień nie mówi się o tym nawet bliskim przyjaciołom, rzadko przyznaje się również przed sobą.
To fakt. Rola rodzica jest tak mocno kulturowo wbudowana w naszą dorosłość, że zaprzeczenie tradycyjnemu następstwu zdarzeń – dorastamy, wchodzimy w relacje, rozmnażamy się, czerpiemy radość z rodzicielstwa, puszczamy dzieci w świat – jest mocno piętnowane, nierozumiane.
Rodzice, którzy żałują posiadania dzieci, to najczęściej osoby mocno dotknięte wypaleniem rodzicielskim, które z kolei jest następstwem długotrwałego silnego stresu odczuwanego w związku z pełnieniem roli rodzica.