Trzy niewielkie pokoje w Radzyminie. W salonie – plan zdjęciowy, obok w sypialence – realizatorka, w kolejnej – makijażownia z toaletką pełną pudrów. Pod sufitami szyny oświetleniowe, na statywach – aparaty fotograficzne w roli kamer; dziś ich jakość niewiele odbiega od profesjonalnego sprzętu. W tym studiu nagrywa się Silver TV, oglądaną przez 13 mln widzów, głównie dojrzałych kobiet. Ich równolatka, Beata Borucka, czyli Mądra Babcia, jest dla nich celebrytką, wyrocznią i przyjaciółką w jednym.
Zaczęło się od strony na Facebooku, Mądra Babcia. Beata Borucka, wtedy trenerka biznesu i właścicielka firmy szkoleniowej, opisywała swoje doświadczenie bycia babcią – i coraz dojrzalszą kobietą. Opowiadała, jak się odnaleźć w relacji z małym człowiekiem i jego rodzicami, którzy już przestali być dziećmi i którym można coś nakazać lub zabronić. Jak się odnaleźć w życiu, które przynosi zmiany, czasem bardzo trudne – rozwód, starzenie się ciała, choroba, śmierć bliskiej osoby.
Zaczęło się od nóg
A w jej życiu prywatnym wszystko się waliło. Najpierw praca. Czuła, że już nie ma serca do posady szkoleniowca korporacji, a mieli umowę z mężem, że gdy praca zaczyna być nieznośnym obciążeniem, po prostu ją zmieniają. Odeszła więc, żeby znaleźć coś innego. Niebawem usłyszała, że mąż chce się rozwieść, bo spotkał miłość życia. Została i bez pracy, i sama. Próbowała szarpać się i mścić, ogłaszając, że nigdy nie da rozwodu, przytłoczona tym, że pierwszą rozprawę wyznaczono dokładnie w 20 rocznicę ślubu. W dodatku mama, która nie mogła dojść do siebie po śmierci taty, odpływała w cierpienie, i trzeba było ogarniać za nią najprostsze sprawy.
Był i taki moment, gdy Beata położyła się do szpitala psychiatrycznego. Z perspektywy czasu sądzi, że ta decyzja uratowała jej życie.