Granica bezprawia
Radca prawny osób uwięzionych na granicy: Państwo jest tam opresorem
EWA SIEDLECKA: – Jest pan jednym z prawników, którzy działają na rzecz osób uwięzionych na polsko-białoruskiej granicy. Państwo spycha je w niebyt, w statystyki „zawróconych”, a wy usiłujecie pomóc im wkroczyć na drogę prawną. Ile osób pan reprezentuje? Kto to jest?
PATRICK RADZIMIERSKI: – Reprezentuję grupę Afgańczyków z Usnarza: 32 osoby, których los na dzisiaj jest nieznany poza tym, że zostali wyrzuceni z Polski. Według naszych informacji 17 z tych osób przeszło niedawno przez zasieki do Polski. Ludzie ci zostali potraktowani gazem, skuci, zapakowani do samochodu i wywiezieni bez wszczęcia jakichkolwiek procedur. Reprezentuję też pięciu chłopaków z Syrii znalezionych w Hajnówce, do których wezwaliśmy karetkę. Byli wycieńczeni i wychłodzeni. Jeden leżał, bo przygniotło go drzewo w lesie i prawdopodobnie miał połamane żebra. Nagraliśmy całą sytuację, bo to jedyny sposób walki z narracją władzy, która bez takich dowodów zaprzecza wszystkiemu. Każdy z tej piątki do kamery oświadczył, że chce azylu w Polsce. Zostali zawiezieni do szpitala, a następnego dnia dostałem wiadomość, że z powrotem są na Białorusi.
Łącznie z tym przygniecionym przez drzewo?
Tak. Dwa dni później udało się nam ustalić, że jeden z nich został jednak w szpitalu: miał covid. Widocznie zadziałały jakieś inne procedury, pandemiczne. Covid uratował mu życie. Tej samej nocy, gdy ich spotkaliśmy, złożyłem ich wnioski o objęcie ochroną międzynarodową, złożyłem też moje pełnomocnictwa – wszystko całkowicie zignorowane. Straż graniczna nie udziela żadnej informacji, pełnomocnictwa nie działają. Mur milczenia.
Reprezentuję też ośmioosobową rodzinę z Syrii, rodzice i szóstka dzieci. Tam trwa wojna, ale bezpośrednim impulsem do ucieczki było to, że dwoje ich dzieci usiłowano porwać.