AGNIESZKA SOWA: – Raport punktuje techniki manipulacyjne mające zachęcić konsumentów do kupowania i jedzenia mięsa. Dlaczego mamy się na to oburzać? Przecież to jest reklama?
MARTA GREGORCZYK: – Wkład przemysłowej produkcji mięsa w emisję gazów cieplarnianych i globalne ocieplenie jest faktem udowodnionym naukowo. Nie przeszkadza to jednak przemysłowi mięsnemu w prowadzeniu agresywnych kampanii wartych miliony euro.
Czas zatrzymać machinę propagandową przemysłu mięsnego i wprowadzić ograniczenia i regulacje dotyczące reklamy w tej branży – na wzór tytoniu, alkoholu i śmieciowego jedzenia.
Dlaczego?
Produkcja mięsa ma m.in. wpływ na środowisko naturalne, na kryzys klimatyczny, wymieranie gatunków, utratę bioróżnorodności i na życie zwierząt hodowlanych, które zostały sprowadzone do roli produktów.
Domagacie się więc wprowadzenia zakazu reklam mięsa?
Na początek chcemy, by wprowadzono ograniczenia. Napisaliśmy list do Rzecznika Praw Dziecka, ministra rolnictwa i ministra zdrowia, w którym domagamy się większej ochrony dzieci przed reklamami produktów z przetworzonego mięsa, zakazu reklamy mięsa i produktów zwierzęcych w przestrzeni publicznej i skutecznej, prawnej ochrony przed wprowadzającymi w błąd reklamami, które zawierają fałszywe informacje dotyczące klimatu, zrównoważonego rozwoju i zdrowia. No i najważniejsze: domagamy się zaprzestania przeznaczania środków publicznych na reklamy i promocję spożycia mięsa i produktów mlecznych. Chcemy, by publiczne pieniądze z naszych podatków przeznaczać na promowanie diety opartej na produktach roślinnych.
Jak to możliwe, że akurat reklamy mięsa są finansowane z pieniędzy podatników?
UE przyznaje środki w ramach Funduszu Promocji Europejskiej Produkcji Rolnej.