Czterdzieści tysięcy momentów
Czterdzieści tysięcy momentów. O listonoszu, co autografy zbierał
Pokój wygląda niepozornie: niebieska kanapa, niemowlęce łóżeczko, przesuwna szafa. Na kanapie śpią państwo Węgorzewscy – Marek, listonosz i kolekcjoner, oraz jego żona. Łóżeczko należy do ich córki. W szafie zamiast ubrań spoczywa kilkaset segregatorów ustawionych jeden przy drugim. A w nich odręczne podpisy – zwykle na fotografiach – byłych i obecnych prezydentów, sportowców, weteranów i zbrodniarzy wojennych, papieży i kardynałów (także tych, którzy później zostali papieżami), artystów (nagradzanych lub nie) i – szalonych niekiedy – naukowców.
– Wcześniej to łóżeczko stało przy samej szafie, ale córeczka nauczyła się wstawać i wyciągać segregatory, więc trzeba było je przestawić, żeby nie okazało się, że nagle mam więcej autografów, niż powinienem – tłumaczy Marek Węgorzewski.
Tych, jak obliczył, będzie ze 40 tys. A wśród nich: ostatnia ocalała pasażerka „Titanica”; narzeczone Elvisa Presleya; szwaczka, która uszyła amerykańską flagę pozostawioną na Księżycu przez Neila Armstronga; świadkowie zamachu na Kennedy’ego; ostatni żyjący świadek śmierci Adolfa Hitlera; ostatni człowiek, który chodził po Księżycu; niemiecki pilot, który przyznał się do zestrzelenia samolotu z autorem „Małego Księcia” na pokładzie; zmiennik Mirosława Hermaszewskiego (który ostatecznie nie poleciał w kosmos) oraz prof. Wiesław Chrzanowski, marszałek I kadencji Sejmu III RP, serdeczny przyjaciel kolekcjonera (ich 12-letnia znajomość zaczęła się od prośby o autograf).
Jest też Napalm Girl – jako 9-letnia dziewczynka przeżyła zrzut napalmu na swoją wioskę, a fotografia, na której biegnie po zerwaniu z siebie płonącego ubrania, przyczyniła się do szybszego zakończenia wojny w Wietnamie.