Nazywa się Mateùsz Titës Meyer. Po kaszubsku. Pozwala mu na to polskie prawo, ale rzeczywistość już nie. Od ZUS i PKP, poprzez systemy bankowe, portal pacjenta, po telewizję kablową – wszędzie dowiaduje się, że tak jakby nie istnieje.
Historia z podłączeniem do internetu jest ostatnia z długiej listy. Mateùsz wrócił z Warszawy na Kaszuby, do Wejherowa, i wynajął mieszkanie. Potrzebował sieci – oczywista rzecz. Odwiedził biuro ogólnopolskiego operatora sześć razy. Osoba za biurkiem za każdym razem od nowa wpisywała jego dane w kwestionariusze, i za każdym razem z centrali przychodziła wiadomość o błędzie w systemie, który nie akceptował kaszubskich znaków z jego nazwiska. W końcu Mateùsz usłyszał, że umowa zostanie podpisana pod warunkiem, że wpłaci kaucję – 2 tys.
Polityka
10.2022
(3353) z dnia 01.03.2022;
Społeczeństwo;
s. 31
Oryginalny tytuł tekstu: "Przygniatająca mniejszość"