To chyba niemożliwe! – zdumiał się wójt gminy Świlcza Adam Dziedzic, gdy – całkiem przypadkiem – zobaczył plany nowej linii kolejowej. Przecinają w poprzek tereny przeznaczone pod budowę uniwersyteckiego szpitala klinicznego. To duży obszar – ok. 40 ha. Ma pomieścić nie tylko budynki szpitalne, ale także dwa kampusy studenckie. Rozmowy z Uniwersytetem Rzeszowskim trwały od czterech lat. Inwestycja ma pochłonąć 1,2 mld zł.
– Na Podkarpaciu taki ośrodek jest bardzo potrzebny, bo nie mamy tu podobnych obiektów medycznych – tłumaczy wójt Dziedzic. – Korzyści dla gminy też są oczywiste; dostęp do specjalistycznych usług, leczenia i diagnostyki, choćby z zakresu onkologii i psychiatrii dziecięcej, a poza tym dostęp dla naszej młodzieży do kształcenia akademickiego na wysokim poziomie. Dlatego gmina zdecydowała, że teren przekaże nieodpłatnie.
Na uroczyste spotkanie połączone z konferencją prasową, na której rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego prof. Sylwester Czopek poinformował, że decyzja o budowie zapadła, zjechali się wszyscy święci. Byli marszałek, wojewoda, przedstawiciele rządu: minister zdrowia Adam Niedzielski i minister edukacji Przemysław Czarnek.
– A teraz okazuje się, że według tego samego rządu przez środek szpitala ma iść linia kolejowa. Jak?! Po jednej stronie lekarze, po drugiej pacjenci? – denerwuje się wójt. – Albo to jest zupełny brak komunikacji, albo czysta bezmyślność.
Już bliskość Via Carpatii, czyli trasy S19, ocierała się o granicę bezpieczeństwa, bo szpital ma dysponować wysokospecjalistycznym sprzętem, który może źle reagować na drgania. Linia kolejowa poprowadzona przez ten teren utrąciłaby całą inwestycję. Wtedy włączono wariant drugi.