Misiewicza życie po życiu
Misiewicza życie po życiu. Był symbolem kadr PiS, czym zajmuje się teraz?
Nawet nie chce mu się przyjeżdżać na swój proces, który toczy się przed Sądem Rejonowym dla m.st. Warszawy. Chodzi o reklamowanie w internecie wódki Misiewiczówka – jeden z jego pomysłów na biznes po polityce. Był właścicielem spółki, ale chyba wolał się urzędnikom ze swoim nazwiskiem nie rzucać w oczy. Określenie Misiewicze – od jego nazwiska właśnie – na ludzi, którzy robią kariery tylko dzięki przynależności do PiS, mocno osadziło się w społeczeństwie. Z wnioskami do urzędów o koncesję na handel alkoholem czy do zakładania firmowego rachunku Misiewicz wysyłał swoich prezesów. Ale później jednak sam ruszył ze swoją wódką na podbój internetu, zachęcając do kupna. Pewnie nie spodziewał się, że wciąż przyciąga uwagę i budzi negatywne emocje. Ktoś wysłał do Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych mail o treści: „Szanowni Państwo, Sugeruję zainteresowanie niejakim Misiewiczem. Tak, to ten sam Niestety nie daje o sobie zapomnieć. Znowu mu się wydaje, że jest ponad prawem, co u niego nie dziwi, bo zrobił to już 178 razy w przeszłości. Ale reklamowanie (!!!!!?????) swojej wódki na odkrytym profilu dostępnym dla wszystkich bez weryfikacji wydaje się przestępstwem”. Organy musiały zareagować. Za reklamę alkoholu jest odpowiedzialność karna – grzywna od 10 tys. do 500 tys. zł. Kilka dni po złożeniu zawiadomienia do prokuratury przez agencję – 23 czerwca 2020 r. – spółka zawiesiła działalność.
I teraz jej prezesi jako świadkowie stają przed sądem, tłumacząc się z tego, co w spółce robili. Prokurent spółki – prawnik Zbigniew Kruger ze znanej kancelarii Kruger i Wspólnicy – musi przyjeżdżać z Poznania, żeby wyjaśniać swoją rolę w przedsięwzięciu. Miał, jak zeznał, uzyskać koncesję Ministerstwa Rozwoju na handel hurtowy alkoholem, co wykonał.