Społeczeństwo

Ćwierć wieku bezkarności

25 lat świadków koronnych. Kto zmyślał, kto pomógł, kto żałuje

Pierwszy polski świadek koronny złożył zeznania w poznańskim sądzie w lutym 2000 r. Pierwszy polski świadek koronny złożył zeznania w poznańskim sądzie w lutym 2000 r. Adela Podgórska
Świadkowie koronni pojawili się w Polsce na chwilę, ale zostali na zawsze. Od 25 lat handlują swoją wiedzą z wymiarem sprawiedliwości.
Można ułożyć pokaźną listę świadków koronnych, którym prokuratorzy zaufali, a którzy okazali się mitomanami i kłamcami.PantherMedia Można ułożyć pokaźną listę świadków koronnych, którym prokuratorzy zaufali, a którzy okazali się mitomanami i kłamcami.

Ustawę o świadku koronnym uchwalono 25 czerwca 1997 r., a weszła w życie rok później, we wrześniu. Od początku środowiska prawnicze (poza prokuratorami) pozostawały krytyczne, bo nowe prawo łamało świętą zasadę legalizmu, zgodnie z którą żadne przestępstwo nie może pozostać bez kary. Ale – o czym szczególnie dzisiaj dobrze wiemy – nie ma takich zasad, których nie można złamać w imię tzw. wyższych racji.

Taką racją w czasie, kiedy powstawała ustawa, była zmora przestępczości zorganizowanej. Polska mafia wygrywała w latach 90. z polską policją w każdej konkurencji. Miała lepsze samochody, środki łączności, uzbrojenie. I forsy w bród.

Na ulicach w Warszawie i innych większych miastach obwieszeni złotem gangsterzy nie kryli swoich twarzy. Byli bezkarni, bo korumpowali funkcjonariuszy, kumplowali się z prokuratorami – robili, co chcieli. Prowadzono śledztwa, ale dowody zdobywano mizerne, na ich podstawie sądy wydawały wyroki uniewinniające albo zbyt łagodne. Polska zamieniała się w Dziki Zachód. Wybuchały strzelaniny, eksplodowały bomby podkładane pod samochodami i knajpami, krew lała się strumieniami – trwały wojny gangów. W tym świecie nie było wolnego rynku i wolnej konkurencji, obowiązywała zasada, że rządzi ten, kto silniejszy i bardziej bezwzględny.

Worek ze świadkami

Pierwszy projekt ustawy o świadku koronnym, instytucji prawnej już istniejącej nie tylko w USA, ale też kilku państwach Europy Zachodniej, nie przeszedł w polskim Sejmie. Mówiło się, że silne weto postawiło środowisko adwokackie. Chodziło o bezkarność, jaką ustawa gwarantowała tzw. skruszonym przestępcom, o promowanie donosicielstwa, ale też o obawy, że ich zeznania mogą być łatwo manipulowane. W efekcie uznano, że to droga na skróty, która nie poprawi stanu bezpieczeństwa.

Polityka 26.2022 (3369) z dnia 21.06.2022; Społeczeństwo; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Ćwierć wieku bezkarności"
Reklama