Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Czy będą z tego dzieci?

Czy będą z tego dzieci? Kuriozalny program prokreacyjny PiS

Większość z 16 ośrodków, najczęściej szpitali uniwersyteckich, poproszonych o wyjaśnienie, w jaki sposób po „reformie” leczą niepłodność, odpowiada, że… nie leczą. Jednak każdy ośrodek radzi sobie, jak może, wiele zależy od inwencji lekarzy. Większość z 16 ośrodków, najczęściej szpitali uniwersyteckich, poproszonych o wyjaśnienie, w jaki sposób po „reformie” leczą niepłodność, odpowiada, że… nie leczą. Jednak każdy ośrodek radzi sobie, jak może, wiele zależy od inwencji lekarzy. Marta Frej
Nie bez powodu od byłych uczestniczek programu prokreacyjnego PiS można usłyszeć, że w Polsce najlepiej zacząć rodzić tuż po szkole średniej, żeby zdążyć z ewentualnym leczeniem niepłodności przed czterdziestką.
Na słabą jakość usług zdrowotnych narzekają dzisiejsze 30-latki. A od nich zależy, jak będzie wyglądała dzietność w Polsce. Wiele z nich staje przed decyzją o urodzeniu pierwszego dziecka. To, co zrobią, zależy od tego, jakie otrzymają wsparcie systemowe.Daniel Dmitriew/Forum Na słabą jakość usług zdrowotnych narzekają dzisiejsze 30-latki. A od nich zależy, jak będzie wyglądała dzietność w Polsce. Wiele z nich staje przed decyzją o urodzeniu pierwszego dziecka. To, co zrobią, zależy od tego, jakie otrzymają wsparcie systemowe.

Przy każdej rozmowie na temat sytuacji demograficznej w Polsce pojawia się gotowy zestaw haseł: „Polki nie rodzą”, „500 plus”, „wyrok Trybunału Konstytucyjnego”. A przecież rządzący siedem lat PiS słynie z samochwalstwa w kwestii udogodnień dla przyszłych i obecnych rodziców. Dziś jednak widać, że trend demograficzny – rodzimy coraz mniej dzieci, dominujący stał się model rodziny 2+1 – jest nie do zahamowania, można go tylko opóźnić. Ale opóźniać trzeba z głową. Władza głęboko w szafie ukryła, traktowany w Polsce często ironicznie, problem niepłodności. Ci, którzy starają się bezskutecznie o dziecko, czują się pacjentami „gorszego sortu”. Mają się leczyć prywatnie, bo brak dziecka to ich prywatna sprawa.

Na sąsiedniej półce w tej samej szafie na cztery spusty zamknięto program, który miał być sakiewką z pieniędzmi dla szpitali, które wreszcie wpuściłyby do siebie niepłodnych – „Program kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego”. Niepłodność przerosła jednak PiS, okazało się, że skala i złożoność problemu są dużo poważniejsze.

Czas do trzydziestki

Nic, tylko rodzić dzieci – usłyszała Karolina w czasie badania USG. – Ginekolożka chyba nie potraktowała mnie poważnie, bo co to za niepłodność w wieku 25 lat, prawda? – pyta przekornie. Trzy lata seksu bez żadnego zabezpieczenia, a mimo to Karolina nie zachodziła w ciążę. Wiedziała, że dzieje się coś niedobrego. Jeszcze jestem młoda, ale zaraz przecież nie będę, myślała.

O programie prokreacyjnym przeczytała w 2020 r. na facebookowym forum dla niepłodnych i doszła do wniosku, że warto spróbować. Zadzwoniła do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, a na pierwszą i – jak się okazało – jedyną wizytę czekała trzy miesiące.

Polityka 30.2022 (3373) z dnia 19.07.2022; Społeczeństwo; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Czy będą z tego dzieci?"
Reklama