Tajemnica hotelowego pokoju
Tajemnica hotelowego pokoju. Wraca sprawa dziwnej zbrodni w Słupsku
Adwokat Bartosz Fieducik nie planował, że kiedykolwiek będzie obrońcą z urzędu, nie ma go nawet na stosownej liście w Sądzie Okręgowym w Słupsku, zdziwił się więc, kiedy okazało się, że wyznaczono go na obrońcę Piotra Ogrodniczuka oskarżonego o zabójstwo – w listopadzie 2018 r. miał pobić i wypchnąć Jacka B. z okna pokoju na trzecim piętrze hotelu Słupsk.
– Najpierw myślałem, że ktoś się pomylił. Potem, że może lepiej wziąć tę sprawę, bo sąd się obrazi i kiedyś przejdzie mi koło nosa ciekawa historia. No i trafiła mi się taka, jakiej się nie spodziewałem – przyznaje Fieducik, który nie kryje, że obrona Piotra Ogrodniczuka wywołała w nim osobistą przemianę. Bo który obrońca kładłby się plecami na parapecie, wychylając się przez otwarte okno do tyłu, żeby samemu sprawdzić, czy da się kogoś wypchnąć przez to okno? Dlatego dzisiaj z pełnym przekonaniem mówi, że Piotr Ogrodniczuk jest niewinny, Jacka B. nie pobił i nie zamordował, a Sąd Okręgowy w Słupsku wobec jego klienta przyjął domniemanie winy. Tylko tyle i aż tyle.
Hotel Słupsk, listopad 2018 r.
Piotr Ogrodniczuk. Bosman z międzynarodowymi certyfikatami. Facet po czterdziestce i po przejściach. Rozwód. Alkohol. A może kolejność była odwrotna? Ale wtedy w 2018 r. poszedł na odtrucie. Na detoksie poznał nowych znajomych. I 22 listopada z jednym z nich pojechał do hotelu Słupsk na imprezę. Miał nie pić, tylko rozwieźć grzecznie uczestników spotkania do domów autem pożyczonym od znajomego. Ale wypił. Razem z Anną T. A rano okazało się, że przed budynkiem hotelu Słupsk leży Jacek B. Żywy, ale bez szans na przeżycie. Zmarł następnego dnia w szpitalu.
Prokuratura w akcie oskarżenia przedstawiła swoją wersję wydarzeń, w całości opartą na zeznaniach Anny T.: Piotr Ogrodniczuk pobił Jacka B.