Wojna stołowa
Wojna wigilijna, czyli tematy niebezpieczne przy świątecznym stole. Grożą zawałem
Felietonista i satyryk Michał Ogórek zauważa, że dawniej nas, Polaków, spajała wspólnota niedoli, dlatego łatwiej było o takie tematy do rozmów, które nie dzielą, lecz łączą. – W czasach mojej młodości dużo się mówiło np. o zaopatrzeniu, że w sklepach nie było niczego, a na świątecznych stołach wszystko. To była wielka tajemnica tamtego ustroju. Skoro wtedy dyskutowało się o upolowaniu szynki mimo jej braku, to dziś jego zdaniem można rozmawiać o tym, że szynka na stole jest, choć przez inflację brakuje na nią pieniędzy. – Ale już o tym, skąd się wzięła inflacja, lepiej chyba nie dyskutować. Konstruowanie listy tematów groźnych dla świątecznego (i świętego) spokoju idzie zdecydowanie łatwiej – i Michałowi Ogórkowi, i innym naszym rozmówcom, i generalnie Polakom.
Laryngolog nad uszkami
U Ogórka na szczycie takiej listy jest polityka (– Nawet jak ktoś ma przekonania, ich prezentowanie w kręgach ludzi kulturalnych staje się obciachowe). Bezpieczniej też unikać rozmów o szkole (– Raz, że Czarnek, a dwa, że mogą przy stole siedzieć uczniowie), prywatnej kieszeni (– Z jednej strony grozi smuta, z drugiej zawiść) oraz o zdrowiu (Kto chce słuchać o wizycie u laryngologa nad barszczem z uszkami?). – Kiedyś w mądrym poradniku przeczytałem, żeby nie rozmawiać na żadne tematy, tylko śpiewać kolędy. Trzeba by jednak uważać, bo przypominam sobie z dzieciństwa taką: „płacze z zimna, nie dała Mu matusia sukienki”. Jak „płacze z zimna”, to w żłobku było 17 stopni, bo minister klimatu powiedziała, że to bardzo zdrowe, a tak naprawdę zabrakło węgla – sami wiemy dlaczego. No i czemu temu chłopcu miała dawać sukienkę?! Toż to jest szalenie kontrowersyjna kwestia gender – zauważa.