Społeczeństwo

Do wielu razy sztuka

Marek Kondrat dla „Polityki”: Już nie noszę ojczyźnianego plecaka

„Słabe państwo zawsze ma skłonność, by narzucać się ze swoją obecnością. To jest dość nieznośne.” „Słabe państwo zawsze ma skłonność, by narzucać się ze swoją obecnością. To jest dość nieznośne.” Jarek Praszkiewicz / Forum
Rozmowa z Markiem Kondratem o potrzebie ucieczki z klatki ocen, roli czystego zachwytu w życiu i biznesie i o tym, dlaczego nie chodzi już do teatru.
Marek KondratArkadiusz Hapka Marek Kondrat

MARTYNA BUNDA: – Które słowo pan woli: wolność czy niezależność?
MAREK KONDRAT: – Były takie czasy, gdy wszyscy zachłystywaliśmy się słowem wolność. Wynieśliśmy je do rangi symbolu. Ale tamta wolność bywała zaprzeczeniem tego, co dziś rozumiem jako niezależność. Wchodziłem do zawodu aktora, łudząc się, że inteligencka wiara w wolność to przynależność do wartościowszego świata. Wolność to było nie chodzić do pracy na ósmą i nie siedzieć tam na tyłku do szesnastej, ale wierzyć w wolność to znaczyło być humanistą. Najlepszym sortem. Wiele lat później wychodziłem z tego zawodu w poczuciu, że on odbiera wolność. Teraz, na moim etapie życia – gdy wszystko się już zagęszcza, gdy tego, co się w życiu robi, nie jest już tak dużo, ale za to wszystko jest znacznie wyraźniejsze i mocniej odczuwalne – w końcu przyszła niezależność. Tę cenię.

Jest różnica pomiędzy wolnością a niezależnością?
Wolność pojawia się wtedy, kiedy przestajemy być zależni od sądów różnych środowisk. Zaczyna się od niezależności mentalnej. Przestajemy być zależni od wchłanianej przez osmozę skali wartości, a potem również od własnej skali wartości, gdy jej aktualność się kończy, bo kończy się jakiś etap w życiu.

Na przykład to, co wielu poczytuje za sukces, może człowieka uwięzić. Jak aktor, nawet zatrudniany w najlepszym teatrze przez najlepszych reżyserów, może być pracownikiem etatowym? Zespół, dyrektor – to już jest ograniczenie. Uposażenie miesięczne – to się robi wygodne, ryzyko gdzieś pryska, pensja jest. Oto pierwszy krok do utraty wolności w zawodzie aktora. Ale prawdziwy problem tkwi głębiej, w samej istocie. Aktor, każdy artysta, ma jakieś wyobrażenia o wielkiej sztuce, czyli mgliste przeczucia, mało konkretne intuicje.

Polityka 5.2023 (3399) z dnia 24.01.2023; Społeczeństwo; s. 31
Oryginalny tytuł tekstu: "Do wielu razy sztuka"
Reklama