Kiedy szkoła wybiera patrona (albo zmienia), należy zapytać o zdanie wszystkich. Całą społeczność szkolną. Nie może być tak, że decyzję podejmuje organ prowadzący w porozumieniu z dyrektorem, radą pedagogiczną oraz radą rodziców, a dzieci mają niewiele do powiedzenia. Bo dorośli wiedzą lepiej.
Na stronie internetowej jednej ze szkół, która nosi imię polskiego papieża, przeczytałem, że dla Jana Pawła II dziecko było – podobnie jak każdy człowiek – podmiotem. „A być podmiotem to znaczy uczestniczyć w stanowieniu o »pospolitej rzeczy« wszystkich Polaków”. Dziecko jako uczeń czy uczennica ma więc prawo uczestniczyć w stanowieniu miejsca, gdzie się uczy. Dotyczy to także prawa do wyboru, a później do oceny patrona swojej szkoły, akceptowania go bądź wyrażenia chęci jego zmiany.
Dzieci potrzebują człowieka, który nie zawodzi
Na stronie innej szkoły imienia Jana Pawła II przeczytałem, jak podczas wybierania patrona uczniowie i uczennice uzasadniali oddanie głosu na papieża, a nie na inną osobę. Powtarzały się opinie, że bardzo kochał wszystkie dzieci, czuwał nad nimi, dbał o dzieci, pomagał im i nie mówił brzydkich słów. Dzieci bardzo potrzebują takiego człowieka. Dorosłego człowieka, który nigdy nie zawodzi. Wielu dorosłych ludzi – rodzice, nauczyciele, lekarze, księża, sprzedawcy, sąsiedzi, znajomi i nieznajomi – zawodzi. Dzieci chcą wierzyć, że choćby cały świat zawiódł, jest osoba, na której zawsze można polegać. Która nie opuści dziecka w potrzebie. Byłoby pięknie, gdyby taka osoba istniała naprawdę, a nie była tylko postacią z baśni albo Panem Bogiem, którego nikt przecież nie widział.
Z pedagogicznego punktu widzenia byłoby dobrze, gdyby taki niezawodny człowiek został wybrany na patrona szkoły.