Społeczeństwo

Zamkną za depresję? Po cichu wpłynął do Sejmu groźny projekt

Jesteśmy trochę jak wyczerpani ludzie po kolejnej nieprzespanej nocy, po szarej jesieni i ciemnej zimie. Ale nawet jeśli wciąż jeszcze zbiorowo tkwimy w kryzysie, to jeśli spojrzymy wstecz, dostrzeżemy, ile przetrwaliśmy. Jesteśmy trochę jak wyczerpani ludzie po kolejnej nieprzespanej nocy, po szarej jesieni i ciemnej zimie. Ale nawet jeśli wciąż jeszcze zbiorowo tkwimy w kryzysie, to jeśli spojrzymy wstecz, dostrzeżemy, ile przetrwaliśmy. Basia Dziedzic
Depresja jest już w Polsce chorobą masową. Ale w połączeniu z „zachowaniem, które poważnie zakłóca lub uniemożliwia funkcjonowanie innych osób lub podmiotu”, właśnie ma się stać wystarczającym powodem do zamknięcia człowieka w szpitalu psychiatrycznym.
Grafiki psychoterapeutów są napięte do granic, ceny konsultacji wysokie, terminy oczekiwania długie, ale coraz lepsze stają się metody leczenia.Oleksandr Latkun/imageBROKER/Forum Grafiki psychoterapeutów są napięte do granic, ceny konsultacji wysokie, terminy oczekiwania długie, ale coraz lepsze stają się metody leczenia.

Projekt nowelizacji ustawy o ochronie zdrowia psychicznego skierowano do Sejmu z końcem roku i po cichu. Wedle zapewnień krajowego konsultanta w dziedzinie psychiatrii prof. Piotra Gałeckiego chodziło jedynie o kosmetyczne zmiany dotyczące nazewnictwa stosowanego w ustawie. Liczącej dekady i pisanej w innych, zamierzchłych czasach. Zamiast archaizmów typu „chory psychicznie” pojawiły się więc sformułowania takie, jak „osoba w kryzysie psychicznym” czy „z zaburzeniami psychotycznymi”. Słusznie. Przy okazji zmieniono punkt o zasadach przymusowej hospitalizacji, precyzując, kiedy, jak, kto i dlaczego może na nią trafić.

Deklaracja krajowego konsultanta, że koniec końców i tak o wszystkim zdecyduje lekarz, względnie sąd, w polskich realiach nie uspokaja. Przeciwnie. Weźmy na przykład głośną sprawę Angeliki Domańskiej.

Aktywistkę zabrano na przymusowe badania psychiatryczne i mimo pomyślnej opinii lekarzy siłą odseparowano ją od syna. Szczególnie wrażliwego czterolatka w spektrum autyzmu umieszczono w domu dziecka. Powodem był wyrwany z kontekstu wpis matki na Facebooku o jej depresji i nawracających myślach samobójczych. Z badań wynika, że podobne myśli ma ogromna część samotnych matek niepełnosprawnych dzieci w Polsce i niemal nie zdarza się, by znośnie funkcjonowały bez leków antydepresyjnych. A jednocześnie samobójstwa pośród nich są rzadkością. To łatwo dostępne dane, ale nie ochroniły matki i jej dziecka.

Podobnych przypadków jest więcej. Weźmy państwa L. z Warszawy. Oboje małżonkowie z diagnozą, ona – w zaostrzeniu schizofrenii z powodu odstawienia leków w ciąży, on leczący się od lat, stabilny. Doczekali się dziecka. Ojciec wezwał pogotowie, bo matka miała atak psychozy. Lekarz na wieść, że ojciec także bierze leki, zdecydował o zabraniu i matki, i dziecka, a warszawski sąd to przyklepał.

Polityka 13.2023 (3407) z dnia 21.03.2023; Temat tygodnia; s. 17
Reklama