Tweet wam w życie
Bobrowniki. Wystarczył jeden rządowy tweet, by tysiącom ludzi strach zajrzał w oczy
Trafieni tweetem rządu spotykają się na zapleczu sklepu spożywczo-przemysłowego w Bobrownikach (województwo podlaskie). W sklepie – kiedyś świetnie prosperującym, otwartym całodobowo – chłód, przygaszone światła, puste półki. Mięso zutylizowane, została chemia i trwalsza spożywka. Klientela, też mocno tweetnięta z Warszawy, zniknęła. – Był płacz i dramaty – mówi Agnieszka Lasota, współwłaścicielka sklepu. – Porzucone setki rowerów i samochody, wśród nich tiry z towarem. Nikt nie rozumiał, czemu nasze życie i pracę podporządkowano polityce tak bardzo, aż stały się niemożliwe.
Był środek zwykłego roboczego dnia – 9 lutego 2023 r., kiedy nagle tweetnęło. Poprzez niefrasobliwe medium szef MSWiA Mariusz Kamiński podawał śmiertelnie poważną wieść z dziedziny polityki krajowej, zagranicznej, społecznej, ekonomicznej i rodzinnej jednocześnie: „z uwagi na ważny interes bezpieczeństwa państwa zdecydowałem o zawieszeniu do odwołania od 10 lutego br. od godz. 12.00 ruchu na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Bobrownikach”.
Białoruś natychmiast zamknęła swoją granicę i zapadła cisza politycznego patu.
• • •
Na zapleczu sklepu w Bobrownikach siedzą podług branż: agencje celne, sklepy i duże hurtownie. To firmy z wyrobioną dobrą marką, działające w regionie od ponad 20 lat, stworzone i zarządzane przeważnie przez kobiety. Teraz, po tweecie rządu, zagrożone upadkiem. Byłby to krach ze skutkiem ogólnopolskim: nie zarabia sklep w Bobrownikach – nie zarobi zaopatrująca go hurtownia z Białegostoku; stoją agencje celne – nie zarobi budżet państwa; nie wjadą Białorusini – podupadną wielkomiejskie sklepy z elektroniką, supermarkety i bazary; pójdą na bruk pracownicy polskich firm – przyniosą biedę do rodzin; zwolnieni pojadą za pracą na zachód – wyludnione Podlasie zostanie „terytorium Komanczów”, gdzie za całe prawo starcza żołnierz z karabinem, jak to było za czasów zamkniętej zony.