Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Pojechali

Kierowcy – zabójcy i polskie drogi. Tego dnia zginęło 12 osób. Nazajutrz było tak samo

15-16 lipiec to był najgorętszy weekend roku. 15-16 lipiec to był najgorętszy weekend roku. Twitter
Sobota 15 lipca była najgorętszym dniem w roku, również na drogach. Opowieść o tym, jak zginęło 12 osób, to opowieść o tym, jak Polacy jeżdżą i dlaczego tak często giną.
W zeszłym roku na polskich drogach zginęło 1891 osób.Basia Pospischil W zeszłym roku na polskich drogach zginęło 1891 osób.

Zaczęło się kilka minut po północy. Na numer alarmowy przyszło zgłoszenie o samochodzie, który uderzył w drzewo na trasie Węgry–Gościszewo w gminie Sztum. Zgłoszenie zarejestrowano 47 minut po północy. Droga jest na uboczu, prowadzi do małego osiedla po byłym PGR. Wieczorem ruch tam w zasadzie zamiera. Przynajmniej ten lokalny. Dlatego trudno powiedzieć, o której dokładnie doszło do tragedii. To, że to tragedia, było jasne już w momencie zgłoszenia. Auto było tak rozbite, że dzwoniący na numer alarmowy nie był w stanie rozpoznać jego marki. Zresztą strażacy, którzy 14 minut później przyjechali na miejsce zdarzenia, też mieli z tym problem. Podobnie jak z samymi działaniami, bo to, co zastali na miejscu, wstrząsnęło nawet weteranami akcji ratunkowych.

Szybko, ale bezpiecznie

Z lakonicznej karty wypadku wynika, że nie podejmowano działań z zakresu kwalifikowanej pierwszej pomocy. Mówiąc wprost – nie było sensu. Strażacy skupili się na rozcięciu wraku i wydobyciu dwóch zakleszczonych tam ciał. Trzecia ofiara, 22-letni chłopak, leżał 20 m od wraku. Siła, z jaką auto uderzyło w przydrożne drzewo, była tak wielka, że z auta wyleciał jak z katapulty. Wskazówka prędkościomierza zatrzymała się na 140. Przy takiej prędkości na wyremontowanej, ale wąskiej drodze, obsadzonej szpalerem drzew, trzeba mieć wyjątkowe umiejętności, żeby się nie zabić. Kierowca MINI Coopera miał 16 lat. Nie tylko nie miał umiejętności. Nie miał nawet prawa kierować samochodem, który zabrał pod nieobecność rodziców. Julian, Szymon i Wojtek mieli od 16 do 22 lat. Jeden z nich zgłosił wstępny akces do miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Przyszli koledzy, którzy przyjechali na miejsce wypadku, nie potrafili jednak go rozpoznać.

Sprawa jest z kategorii tragicznych, ale banalnych.

Polityka 31.2023 (3424) z dnia 25.07.2023; Temat tygodnia; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Pojechali"
Reklama