Jak uwieść wieś
Jak uwieść wieś. PiS sobie tu nie radzi, a jednak wygrywa. I wszyscy są skołowani
JULIUSZ ĆWIELUCH: – Politolodzy wydają się skołowani, to pomyślałem, że może socjolog odpowie na pytania, czy wieś zapewni PiS-owi trzecią kadencję?
ALEKSANDRA BILEWICZ: – Zdaje się, że wszyscy są skołowani, łącznie z ludźmi na wsi. Tak naprawdę to po żniwach dowiemy się, jaką ocenę wieś wystawi rządzącym. Ale mnie osobiście takie stawianie sprawy po ludzku irytuje. Dziennikarze przypominają sobie o mieszkańcach wsi raz na kilka lat, kiedy zbliżają się wybory. Wieś staje się interesująca, kiedy w jakiś sposób zagraża interesom społeczno-ekonomicznym innych grup społecznych. A samo pana pytanie w podtekście sprowadza się do tego, co zrobić, żeby ludzie na wsi nie zagłosowali na PiS.
No właśnie, co zrobić?
A nie mówiłam?
Mówiła pani. Ale ja nadal nie rozumiem, dlaczego głosują na PiS, który na wsi rządzi zgodnie z maksymą „nikt ci tyle nie da, ile PiS ci obieca”.
Trzymając się pana toku myślenia, PiS przynajmniej coś obiecuje. PSL ma już tak rozmyty program, że sami chyba nie wiedzą, czy jeszcze walczą o elektorat wiejski. Zatracili swoje korzenie w ruchu ludowym. Czy lewica albo Platforma mają jakiś pomysł na polską wieś? Ale nie chciałabym brnąć w te politologiczne dywagacje, bo nie jestem politolożką. Mnie interesuje to, co się dzieje ze społecznością wiejską. A dzieje się wiele. W zasadzie odbywa się tam wielka społeczna rewolucja, która właściwie nie przebiła się do szerokiej opinii publicznej.
Przy urnach bez zmian.
Niech już pan da spokój z tymi urnami. Pan widzi skutki, a ja bym wolała mówić o przyczynach. Wybory polityczne mieszkańców wsi nie pokrywają się z moimi, ale właściwie mnie nie dziwią. Przez lata w kwestii pomysłu na wieś panował liberalny dogmat modernizacji.