Karl Pfeffer, skazany w ubiegłym roku w Sądzie Okręgowym w Warszawie na 25 lat więzienia (z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 20 latach) w procesie poszlakowym za zabójstwo matki, ma być sądzony jeszcze raz – orzekł Sąd Apelacyjny (w składzie pięciu sędziów).
Przewodnicząca sędzia Marzanna Piekarska-Drążek przed otwarciem przewodu z urzędu wszczęła procedurę sprawdzenia, czy sąd pierwszej instancji, wyrokując w tej sprawie, był należycie obsadzony, czyli spełniał kryteria niezależności. Po przerwie odczytała wyrok, stwierdzając, że tak nie było, gdyż w składzie orzekającym zasiadał Konrad Mielczarek, powołany przez niekonstytucyjną, upolitycznioną KRS. A potem złożył podpis na liście poparcia Stanisława Zduna, kandydata na nową kadencję w neo-KRS (obok podpisów rzeczników dyscyplinarnych ministra Zbigniewa Ziobry). Co, jak zauważyła sędzia Piekarska-Drążek, może rodzić skojarzenia dotyczące stanu wdzięczności za awans.
Słowem, taki skład nie gwarantuje niezależności. Proces ma zostać powtórzony w składzie, który nie będzie budził podobnych wątpliwości, czyli bez tzw. neosędziów. Na ten wyrok przysługuje skarga do Sądu Najwyższego.
Przypominamy historię Karla Pfeffera i jego procesu, którą opublikowaliśmy na łamach „Polityki” we wrześniu 2023 r.
***
Pewnego dnia do siedziby FBI w Kalifornii przyszedł Amerykanin, 27-letni Karl Pfeffer, żeby powiedzieć, że w Polsce rok wcześniej udusił swoją matkę. Ta jego wizyta i opowieść o tym, jak dusił matkę, a potem pokawałkował jej ciało piłą i w paczkach zrzucił z mostu Piłsudskiego w Nowym Dworze Mazowieckim do Wisły, doprowadziła do wszczęcia śledztwa w Polsce.
Syn był całym światem
68-letnia Grethen Pfeffer, Amerykanka o polskich korzeniach, przyjechała do Polski wraz z synem w 2016 r.