Ukryte dzieci
Córka księdza opowiada o dzieciństwie na plebanii. „Mama nigdy tego przede mną nie ukrywała”
ALEKSANDRA ŻELAZIŃSKA: – Wypowiadasz wojnę Kościołowi?
MARTA GLANC: – Raczej mocno zaczepiam instytucję Kościoła. Nie chcę nazywać tego wojną, bo na wojnie nie ma pola do negocjacji. A ja wychodzę z taką propozycją. Usiłuję otwarcie porozmawiać z Kościołem o dzieciach księży. Chcę, żeby wysłuchał naszych historii i publicznie o nas mówił. Nie zbywał stwierdzeniem, że to żaden wielki problem. Jeśli to nie problem, to dlaczego w naszych dokumentach w polu „ojciec” widnieje fikcyjne nazwisko albo pozostaje puste?
Jaki miałby być cel tych negocjacji? Kościół o swoich problemach raczej niechętnie publicznie dyskutuje.
To prawda, dlatego negocjacje idą słabo. Odzywają się czasem pojedynczy księża i zachowują przyzwoicie. Sama instytucja wolałaby zapewne przeczekać, aż temat ucichnie. Ale jestem zdeterminowana, żeby go nagłaśniać, i nie jestem w tym odosobniona. Odzywają się do mnie dzieci księży i kobiety, które mają z księżmi dzieci, trochę nas jest. Nie damy się. Po co to wszystko? Chcielibyśmy usłyszeć, że to nie w nas leży problem. Że Kościół wie, że istniejemy, i byłby skłonny objąć nas opieką. Ja jestem dorosła, radziłam sobie sama, ale nie chciałabym, żeby małe dzieci musiały przez to przechodzić, żyć i dojrzewać z tajemnicą, w poczuciu wstydu. Nawet jedno zdanie od papieża Franciszka sporo by zmieniło i znaczyło. Gdyby nas chociaż, nie wiem, pobłogosławił… Kiedy zgłębiałam temat, zdziwiło mnie i przeraziło, że to takie tabu nie tylko w Polsce, ale wszędzie na świecie. Sądziłam, że na Zachodzie takich Mart jak ja, mówiących o sobie otwarcie, były już setki. Myliłam się.
Były za to głosy i postulaty, żeby papież Franciszek podjął temat celibatu i ewentualnie zniesienia go.