Niestety w środowisku kobiecym cesarskie cięcia stały się modne. Środowisko to idzie na łatwiznę, robi sobie cesarkę, a potem często w ogóle rezygnuje z następnych porodów i w ten sposób staje się odpowiedzialne nie tylko za niż demograficzny, ale i za to, że niedługo padnie system emerytalny.
Danie kobietom wyboru sposobu, w jaki chcą rodzić, okazało się błędem. Kobiety z możliwości tej nie potrafiły właściwie skorzystać i niestety rodzą tak jak chcą, a nie tak jak powinny. W tej sytuacji do akcji muszą wkroczyć ginekolodzy, którzy panoszące się w szpitalach zjawisko cesarskich cięć chcą sprowadzić do właściwego poziomu. – Optymalny odsetek cesarskich cięć to 15 proc. – twierdzi entuzjasta naturalnych porodów profesor Bogdan Chazan, który sam chętnie rodziłby naturalnie, gdyby mógł, ale niestety nie może.
Śmieszne wydają się przy tym zastrzeżenia kobiet, że poród naturalny jest dla dziecka niebezpieczny, bo wiąże się z okresowym niedotlenieniem i szokiem. Mówi się: trudno, niech się dzieciak przyzwyczaja, w końcu jeszcze większy szok przeżyje, gdy dorośnie i uświadomi sobie, w jakim kraju żyje.
Świat nie jest doskonały, ale zawsze warto zrobić, co w naszej mocy, aby był choć trochę lepszy i rodziło się nam w nim bardziej naturalnie. Zdrowy Polak powinien przychodzić na świat bez stosowania łatwych tricków typu cesarka. Oczywiście ludzi, których matki urodziły w wyniku cesarskiego cięcia, nie można piętnować ani dyskryminować, powinni oni jednak sami przyznać się do tego. Dobrze byłoby również, gdyby IPN ustalił, o jakiego cesarza w tym całym procederze chodzi i czy nie jest to przypadkiem cesarz Bismarck.