Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Rozmowy przy wyplataniu koszyków

Koronkarstwo, rusznikarstwo, snycerstwo. Tak, zapomniane rzemiosła wracają do łask

Jerzy Wałga z wykonaną przez siebie cieszynką. Jerzy Wałga z wykonaną przez siebie cieszynką. Stanisław Ciok / Polityka
Na comiesięcznych weekendowych zjazdach działającej od roku Szkoły Rzemiosł na zamku w Cieszynie kursanci uczą się rękodzielniczych tajemnic od mistrzów ginących zawodów.
Uczestniczka warsztatów plecionkarskich.Stanisław Ciok/Polityka Uczestniczka warsztatów plecionkarskich.

Chętnych było niemal 300 osób, ale miejsc starczyło tylko dla 30. Drugie tyle to wolni słuchacze – przychodzą, chociaż wiedzą, że nie dostaną na koniec żadnego certyfikatu. Jest tu inżynier, stolarz oraz programistka, są emerytki, pracownice banków i biur nieruchomości. Niby istnieją w Polsce szkoły branżowe, dawne zawodówki, ale tam dla młodych niepełnoletnich oferta nauczanych profesji jest ograniczona, a przy tym dość standardowa i przewidywalna: murarz-tynkarz, fryzjer, elektryk, lakiernik, cukiernik. A czy ktoś jeszcze wie, czym się zajmuje rusznikarz?

Jerzy Wałga wciąż pamięta ten moment, gdy jako 12-letni chłopiec zobaczył ją wiszącą na ścianie w muzeum. To była miłość od pierwszego spojrzenia. Cieszynka – ozdobna broń czarnoprochowa, wytwarzana od XVI w., używana do polowań na ptactwo siedzące, są nawet na jej temat wzmianki w „Panu Tadeuszu”. To dla cieszynki Wałga zdobył tytuły mistrza ślusarstwa narzędziowego i mistrza obróbki cieplnej, a potem pod okiem starych cieszyńskich rusznikarzy, czyli rzemieślników wytwarzających broń, wyuczył się grawerowania, inkrustacji zdobień z masy perłowej i z rogu jelenia, stolarki, konstruowania zamka kołowego, w sumie umiejętności z siedmiu różnych zawodów, bo tyle mniej więcej potrzeba, żeby zrobić cieszynkę.

W latach 80. myślał, że nic już z tego nie będzie – nikt nie miał wtedy głowy ani pieniędzy do zamawiania wyrafinowanej broni. Zamiast ukochanych cieszynek Wałga naprawiał więc wiązania narciarskie, w ten sposób jakoś dotrwał do lat 90., gdy koniunktura powoli zaczęła wracać.

I tak robi cieszynki już ponad 60 lat, jedną przez jakieś cztery miesiące, maksymalnie trzy sztuki rocznie. Czas oczekiwania dla zamawiających – z Polski, Czech, Niemiec aż po Stany Zjednoczone – wynosi u niego obecnie dwa lata.

Polityka 4.2024 (3448) z dnia 16.01.2024; Społeczeństwo; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Rozmowy przy wyplataniu koszyków"
Reklama