Dzieci cudzodłużne
Dzieci cudzodłużne. Państwo szuka jeleni, które wszystko spłacą. Pada na najmłodszych
Dług powiązany z mieszkaniem to najczęstszy schemat. Jak w przypadku Kasi. Straciła ojca znacznie wcześniej, niż wynikałoby to z nekrologu; miała trzy lata, gdy tata wyjechał do pracy za granicą i przestał dzwonić. W końcu ktoś opowiedział jej matce, że ten pan ma już nową rodzinę. Matka nigdy nie wymeldowała go z mieszkania. Jakoś się nie złożyło. Zresztą najpierw trzeba było się rozwieść, a tu szukaj wiatru w polu. Potem matka zmarła. Nagle, na wylew.
Tuż po 17. urodzinach Kasi, gdy wydawało jej się, że wychodzi na prostą, przyszło pismo z nagłówkiem inkaso. Że zgodnie z art. 922 k.c. trwa ustalanie spadkobierców po jej ojcu. I wstępnie stwierdzono, że ona jest jedyna. Że najlepiej dla niej będzie załatwić sprawę w sposób polubowny i przelać im na konto prawie 30 tys. zł. Gdyby nie mogła spłacić tej kwoty jednorazowo, proponują rozmowę o rozłożeniu długu na raty. Ciocia poszła z nią do prawniczki. Tam padło pytanie o prawa ojca do mieszkania. Niestety, niezałatwienie rozwodu było wielkim błędem. W dorosłość Kasia weszła z długiem. Prawniczka pocieszała, że i tak miała szczęście; niektórzy dostają na plecy balast wiele razy większy.
Dzieci z długami jest w Polsce kilka tysięcy. W 2023 r. ponad 3 tys. niepełnoletnich dłużników trafiło do Biura Informacji Kredytowej; to było niemal dwukrotnie więcej niż w poprzednich latach. Tych przypadków przybywa lawinowo, bo jeszcze dwa lata temu w BIK nie było podobnych długów.
Teoretycznie prawo w Polsce chroni niepełnoletnich przed odziedziczeniem samych długów. Sprowadza się to do tego, że saldo, w przypadku dziecka, musi być na plusie bądź na zero. Jeśli w skład spuścizny po zmarłym wchodzi np. mieszkanie i długi, nieletni dziedzic staje się dłużnikiem, ale i właścicielem wartego więcej niż długi mieszkania.