Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Siniaki nie zawsze widać

Gwałt: kiedy Polska skupi się na ofiarach? Siniaki nie zawsze widać, krzywda zostaje na całe życie

Jest mnóstwo stereotypów na temat gwałtu, jego ofiar i sprawców. Jest mnóstwo stereotypów na temat gwałtu, jego ofiar i sprawców. PantherMedia
Gwałt dotyka kobiety, mężczyzn, osoby hetero i homo, niebinarne, transpłciowe. Przytrafia się księżom i zakonnikom, pracownikom i pracownicom seksualnym. Małżonkom i partnerom. I nie kończy się nigdy, bo jego skutki zostają na całe życie.
„Ciemna liczba” gwałtów to co najmniej 60–70 tys. rocznie. I to tylko w stosunku do kobiet i dziewcząt. Osoby LGBT+ nie zgłaszają, że zostały zgwałcone.Marta Frej „Ciemna liczba” gwałtów to co najmniej 60–70 tys. rocznie. I to tylko w stosunku do kobiet i dziewcząt. Osoby LGBT+ nie zgłaszają, że zostały zgwałcone.

Minęło 10 lat od zmiany sposobu ścigania przestępstwa zgwałcenia ze ścigania na wniosek osoby pokrzywdzonej na ściganie z urzędu. W Sejmie pojawił się – kontrowersyjny, gdy chodzi o zasadę domniemania niewinności – projekt posłanek lewicy o zmianie prawnej definicji gwałtu: zamiast dowodzić, że sprawca użył przemocy, trzeba by udowodnić, że kontakt odbył się za dobrowolną i świadomą zgodą obu stron. Kary za gwałt podnosi się właściwie bez przerwy – dziś to do 25 lat więzienia lub dożywocie.

A więc koncentrujemy się na ściganiu i karaniu, czyli na sprawcy. Ofiara schodzi na drugi plan. Ma prawa, ale na papierze. Wsparcie istnieje głównie teoretycznie, zgłoszenie się na policję czy prokuraturę naraża na upokorzenie i nie gwarantuje nawet wszczęcia postępowania.

Historia Oli

Ola – młoda, wykształcona, zaradna – doświadczyła gwałtu po podrzuceniu jej pigułki gwałtu w klubie, dokąd poszła ze znajomą. Następnego dnia zgłosiła się na obdukcję i po leki prewencyjne przeciw zakażeniu HIV. W dwóch szpitalach odmówiono jej przyjęcia na dyżur ginekologiczny, twierdząc, że trzeba mieć skierowanie. Przekonana przez przyjaciół po kilku dniach posłała listem poleconym zawiadomienie o przestępstwie do prokuratury. Po tygodniu dowiedziała się w sekretariacie, że z powodu urlopów sprawa nie jest jeszcze zarejestrowana. Kiedy po monitach odezwała się do niej prokuratorka, zażądała, by Ola zgłosiła się na policję, bo ona nie ma czasu na gromadzenie dowodów, a trzeba zabezpieczyć materiał z monitoringu i biologiczny.

Na policji przesłuchano ją dwa razy. Kolejne, trzecie przesłuchanie zostało wreszcie zgodnie z prawem przeprowadzone przez sąd z udziałem psycholożki. Sprawa toczy się do dziś. Ola doznała traumy: nie była w stanie podjąć zaplanowanej pracy, przeniosła się do innego miasta, chodziła – prywatnie – na terapię dla osób z syndromem stresu pourazowego (PTSD).

Polityka 10.2024 (3454) z dnia 27.02.2024; Społeczeństwo; s. 21
Oryginalny tytuł tekstu: "Siniaki nie zawsze widać"
Reklama